z epoki romantyzmu, emigracyi — sprawa byłaby już załatwiona, niema więc powodu tłumaczyć się specyalnemi przeszkodami. Jedną z najważniejszych przeszkód jest anti-narodowy duch krakowskiej Akademii, jest opieka, jaką nad naszą przeszłością roztaczają wszechwładni w Galicyi, gdy o sprawy kulturalne idzie, Stańczycy. Przy obecnym stanie rzeczy, jest romantyzm polski — wciąż jeszcze wielkim nieznajomym: — posiadamy o nim pojęcia zupełnie fragmentaryczne, brak nam szczegółów, brak wiążących w jedno oddzielne dzieła i indywidualności ogniw. Naogół mało są dostępne materyały, które pozwoliłyby nam wżyć się w atmosferą duchową, w której powstawała twórczość naszych romantycznych pisarzów. Niedokładnie znane są prądy i antagonizmy społeczne, krzyżujące się w otoczeniu Mickiewicza, wpływy, jakim podlegał Słowacki, Towiański i wywołany przez niego ruch, przewroty psychiczne w życiu oddzielnych indywidualności, które uległy wpływowi tego wielkiego człowieka, wszystkie te niezmiernie ważne i tak ciekawe zagadnienia — pojmowane są powierzchownie: przystępuje
aksamitu, o białym przodzie, z królewskim spokojem zamykającej książkę, właśnie co czytaną, tam wreszcie oglądać można owo arcydzieło pendzla artystki — ów tryumf macierzyństwa na płótnie (sic), Maryę Antoninę w czerwonej aksamitnej sukni, sobolami obszytej, siedzącą w fotelu i pieszczącą się z trojgiem dzieci: — Madame Royale, pierwszym delfinem i późniejszym Ludwikiem XVIII“. Broszurę p. hr. Mycielskiego poznałem dzięki pewnej interesującej się Polską angielce; pytała mię ona, dlaczego, chociaż rozumie po polsku, nie jest w stanie pojąć, o co p. Mycielskimu chodzi. Musiałem jej tłumaczyć, że nie jest to właściwie polski język, lecz pewien rodzaj c. k. gwary krakowskich profesorów; że wreszcie p. hr. Mycielski był wzruszony, myśląc, jaka, śmiercią skończyła córka drogiej