Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/284

Ta strona została przepisana.

liwemi analizami Bergsona, a intuicyami wielkiego samouka. Gdy się wyzwoli Proudhona od przypadkowych sprzeczności, od wahań, niejasności terminologicznych — ukaże się nam jego myśl jako jedna z najgłębszych i najbogatszych w treść szkół duchowych, jako szkoła śmiem powiedzieć, przez którą każdy przejść powinien. Nie tu miejsce na rozwijanie tych myśli; — tu obchodzi nas ta tylko strona zagadnienia: całe szeregi doktryn i przesądów są dzisiaj tak mocno zakorzenione dlatego jedynie, że odpowiadają zasadniczemu dążeniu, — polegającemu na tem, aby przedstawić jako zbyteczne irracyonalne, indywidualne męstwo, heroizm duszy, indywidualność ludzką w najgłębszem znaczeniu tego wyrazu. Sprawozdawcy filozoficzni zaznaczali niejednokrotnie jako jedną z najbardziej oryginalnych odrębności prac teryo-poznawczych Poincare’go, że znakomity ten myśliciel rozpatruje różne gałęzie nauki jako różne formy działalności ludzkiej, z których każda posiada swoje własne narzędzia, tj. swoje własne pojęcia. Pomiędzy pojęciami temi mogą zachodzić głębokie różnice, mogą one być całkowicie niewspółwymiernemi pomiędzy sobą. Ginie w ten sposób pojęcie jedności nauki — tak drogie wszystkim powierzchowym umysłom; natomiast wysuwa się z poza dotychczasowych fikcyi i fetyszyzmów naukowych jedność osoby ludzkiej, człowieka posługującego się temi wszystkiemi narzędziami poznawczemi. Jedność powraca ku temu, kto jest jej przyrodzonym właścicielem. Człowiek włada nauką, wytwarza ją, jest ona jego życiową funkcyą. Dogmatyczna jedność nauki kryje w sobie zawsze zerwanie z życiem, oderwanie się od niego, podporządkowanie się mechanizmowi. Pojęcie jedności nauki, jak to wykazał między innemi Sorel w swych „Les iliusions