stego życia wnika w samą istotę ludzkiego tworzenia; uwiecznia się w niem każda chwila i tu jest jej sąd ostateczny; jest bezwzględnie, jest, jakąśmy ją uczynili taką już pozostanie i nie uczyni się już jej niebyłą. Prawda, bezwzględna prawda ludzkiego istnienia nie jest związana bynajmniej wyłącznie z jakiemiś „historycznemi“ czy też „metafizycznemi“ chwilami: takie, jakiem jest, jest całe życie bezwzględnie. Absolutnem znaczeniem człowieka jest suma tego, co przeżył on: to jedno i to już nieuchronnie} “Niepodobna uczynić nieprzeżytem, co przeżytem został. Niepodobna żyć, przeskakując chwilę: czas cały, jak jest, tętni nasza odpowiedzialnością. Żaden wzgardliwy sąd o tem, co stanowi naszą codzienną rzeczywistość, nie wykreśli jej ze spiżowej prawdy czasu, który nie wraca w którym każda chwila jest tylko raz, tak już niezmienna i groźna, — jak tercyna Dantego. Nic nie wstrzyma &zaspa; nieustannie przeżywamy coś; co już tak a nie inaczej potem istnieć będzie, jako niezmienny moment zbiorowej walki ludzkiego gatunku. To, co ukazuje się nam jako puste widmo czasu, jest właściwie samą tą walką, nieustannem wyteżeniem i jeżeli prawdą jest, że życie ludzkie jest sprawą nieskończenie ważną dla człowieka, każda chwila taka, określona właśnie, jak przez nas przeżytą została, posiada w sobie istotny majestat religijnego aktu.[1] — Człowiek — kapłan bezwiedny, pisał Norwid. „Jeżeli to, co się rozkłada
- ↑ Gdy pisałem to, nie znałem jeszcze głębokiej, czcigodnej książki Maurycego Blondela l'Action. Paris. Alcan 1893 (w handlu księgarskim wyczerpana). W pierwszych je] rozdziałach tezy tu podtrzymywane wyłożone są z siłą, przypominającą niejednokrotnie Myśli pokrewnego Blondelowi duchem Pascala.