Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/520

Ta strona została skorygowana.

Widzę naokoło siebie ludzi hodujących w sobie dziecięcą naiwność widzenia. Stańmy się jako dzieci, byśmy mogli zostać artystami, — takiem jest hasło.
Bezwiedność stała się ideałem: ach, przyjąć swoją duszę, jakąkolwiekbądź jest ona, jak kwiat. Niechaj kwiat kwitnie: zadaniem artysty jest dać z dziecięcą naiwnością, z anielskiem poddaniem się — swoje przeżycie. Przemówić. Utrwalić w sztuce tę duszę me chcącej nic widzieć niewoli.
Dla tych, co nie chcą rozumieć, myśleć — niema rady. Dla chcących widzieć nie może być rzeczy tragiczniejszej, niż ten oto rys stylu Żeromskiego: — dusza moja jest coś, co się dokonywa nie we mnie już nawet, bo mnie tu niema, bo ja sam jestem czemś, co porywa, niesie z sobą ten rwący potok, i to jest właśnie to, co dezoryentuje w Żeromskim: ta tragiczna, przesycająca wszystko nieodpowiedzialność. Myśli tu nie są myślami, tragizm — tragizmem, nic bowiem nie jest ostatecznem. Brak w tych dziełach jakiejkolwiekbądź ustalonej wydajności. Nic tu nie tworzy przeznaczenia, wszystko wy woły wa wrażenie tylko i wrażenie to znowu tworzy swoje wrażeniowe odbicie. Wszystko zostaje zamknięte w wzruszeniu i nie przekracza granic jego, nie kondensuje się w myśl, ani akt woli.
Dlatego nie można mówić o światopoglądzie Żeromskiego. Niema tu woli przeciwstawiającej się żywiołowi i czującej, że tworzy coś ostatecznego. Tu wszystko jest wzruszającym się, cierpiącym żywiołem.
Dostojewski całe życie walczył z demonizmem. Czuł w sobie dziejową bestyę i nie chciał, nie mógł się jej wyrzec, wiedział bowiem, że każdy