które są w stanie naszym: „но шанкѣ дать“. Eheu! i niewątpliwie czepia się ta choroba nietylko rasowych Rosyan, lecz wszystkich, co zaznali dobrodziejstw caratu i przedewszystkiem szkół rosyjskich, o których tow. Łunaczarski[1] jest tak dobrego zdania („Русская школа не хороша, но эго ужь оставтѣ!“). Niewątpliwie bowiem, nie ufam myślom i kierunkom myśli, które przychodzą mi z łatwością. Dlatego piszę nieraz lepiej i głębiej, gdy się muszę spieszyć, bo wtedy nie mogę się krępować i wtedy zwycięża instynkt nad nieufnością. Czasami myślę, że nie uda mi się już wyleczyć z tej garbacizny, tem bardziej, że i tu staje na przeszkodzie znowu zapewne Siengalewiczowska szczepionka: nieufność do pracy nie narzuconej zewnętrznie, niewiara w nią. Procesy umysłowe odbywać się muszą we mnie incognito i przez cały czas trwania swego, uchodzić za coś podejrzanego. Ani na chwilę niemal dobrego sumienia intelektualnego, gdyż tak urządzono mi, – i myślę, że mógłbym powiedzieć nam, — samowiedzę kulturalną, że to właśnie, co jest pracą istotną, wydaje się jakiemś beznadziejnem oszukiwaniem samego siebie. Trzebaby nie żyć własnemi myślami, nie budować na nich, nie wytwarzać na ich podstawie planów i woli, aby być w zgodzie z tą kulturalną samowiedzą, – a więc musi się być w niezgodzie z nią – niezgodzie tak głębokiej, że wytwarza się niewiara w życie osobiste nie jako celowość już nawet, ale wprost rzeczywistość.
- ↑ Tow. Łunaczarski, pisarz i teoretyk rosyjskiego socyalizmu, który wraz z Gorkim odwiedził był Brzozowskiego w Florencyi. — Siengalewicz, dyrektor wyższego gimnazyum w Lublinie, do którego Brzozowski uczęszczał. (Patrz „Pamiętnik“ str. 86).