miałby czem zastąpić. On sam już niewątpliwie rozszerzał to i na życie zbiorowe (tekst, w którym mówi on o wyrzekaniu na swoją epokę, jako słabości), i trzeba się przeniknąć tą myślą, a jest trudno ją nawet dobrze zrozumieć: – że nie możemy odrzucić swojej epoki, nie możemy odrzucić historyi – historyi ludzkości, jako ostatniego i najgłębszego dzieła, gdyż nie mielibyśmy ich czem zastąpić. To tylko ma człowiek. Słowo nie ma absolutnych pozahistorycznych znaczeń. Jest to zawsze ułomny i ograniczony twór życia: ułomny i ograniczony nawet, gdy rozważamy je jako dzieło całego gatunku, ale jedyny. Rzeczywistość człowieka jest względna, niegotowa, nieskończona, niema żadnej gotowej, skończonej, zamkniętej rzeczywistości.
Przy rozważaniu Bradleya i jego »absolutu«, nie tracić z oczu tych punktów widzenia. Jest bowiem ciekawe, że często stają się podziemnemi, zapadają gdzieś najważniejsze w danym momencie punkty widzenia.
Dr. Biegeleisen kazał mi czytać Bradley’a[1]. Być może, będzie to z mojej strony niesprawiedliwe i jest ryzykowne, ale robi to takie wrażenie, jak gdyby wyszukał on właśnie nazwisko, którego ja nie wymieniłem. Brak wszelkiej wspaniałomyślności w tem, co lu-
- ↑ Dr Bronisław Biegeleisen, w pierwszym artykule swym o „Legendzie Młodej Polski“, pomieszczonem w lwowskich Widnokręgach (Z. VIII z 25. VI. 1910) wyraził żal między innemi z tego powodu, że Brzozowski nie korzystał z Bradleya krytyki pragmatyzmu. „Stanowisko jego — pisze tam — w tej kwestyi nie byłoby tak chwiejne i niezdecydowane, jak w Legendzie“. Uwaga ta spowodowała Brzozowskiego w każdym razie, zdaje się, do zaznajomienia się z cytowanem w artykule dr Biegeleisena dziełem Bradleya, które tenże po polsku fałszywie tytułuje „Pozór i rzeczywistość“ a o którem wspomnieliśmy już w przypisku do str. 4 niniejszego „Pamiętnika“. Z powodu artykułów dra Bron. Biegeleisena o „Legendzie“ w późniejszych zeszytach „Widnokręgów“ zapytuje mnie Brzozowski w jednym z listów (29. IX. 1910):
»W jaki sposób funkcyonuje głowa Biegeleisena? dawno nie czytałem rzeczy tak nudnej, zarozumiałej i betreściowej, och! miły Boże! poco ci ludzie zadają sobie tyle trudu; stary Nałkowski odgraża się, że będzie pisał przeciwko Legendzie, ale nie wiem nic napewno, gdzie i w jakiej formie; teraz mu przeszkadzają «Idee».