Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/095

Ta strona została skorygowana.

jest to panteizm oportunizmu, komfortu — i religia świata centralnie ogrzewanego. Wszystko to jest konsekwentne, ale the beauty? Zdaje się, że kiedyś już rozumiałem ten punkt. Krytyk musi być bardzo czujnym i nie ufać pamięci. Pamięć nie zachowuje stanów życiowych – ale wyniki tylko. Wynik nie wystarcza. W krytyce ma znaczenie tylko to, co jest stwierdzeniem obecnego, żywego stanu duszy, pewnej skomplikowanej, błyskawicznej syntezy. Trzeba jeszcze raz będzie bardzo uważnie przeczytać ważniejsze rzeczy Wellsa.



Waham się, czy praca nad panią Du Deffand[1] nie jestto czas stracony, a raczej czy będę miał dość spokoju nerwowego do wykonania tej pracy i zużytkowania jej. Oddawna już pociąga mnie wiek XVIII i nigdy nie odważam się zanurzyć się na dobre w jego atmosferze. Zdaje się, że tym razem przemogę skrupuły, które w gruncie są subtelną formą lenistwa.



— Pisać zacząłem bardzo wcześnie; pamiętam, że w II-ej klasie gimnazyalnej wprowadziłem w zdumienie Gorieła(?) nauczyciela łaciny, gdy odkrył on pomiędzy moimi kajetami gruby zeszyt przeznaczony na spisywanie moich przekładów z łaciny. Niewątpliwie w karyerze nauczyciela rosyjskiego należą do rzadkości fakty,

  1. Pani Du Deffand, gromadziła za czasów Ludwika XV, w swym salonie literackim towarzystwo najwybitniejszych osobistości ówczesnego świata paryskiego. Stałymi gośćmi byli tam Voltaire, Montesquieu, d’Alembert i in. Pozostałe po niej kilkotomowe zbiory listów należą do najciekawszych dokumentów obyczajowych wieków „oświecenia“ ważnych dla ustalenia i oceny wpływów salonowego, estetycznego życia towarzyskiego na kształowanie się budowy duchowej nowoczesnego pisarza, literata i artysty.