ski u nas. Ale Herbaczewszyzna jest nieprzenikalna dla tej myśli. Swoboda jako niesprawiająca cierpień, anemia duszy, cherlactwo woli, żebractwo myśli, skrofuły jako religia. Herbaczewski[1] jest karykaturą, ale karykaturą typową.
Blondel w pierwszej części swego dzieła ustalił niewątpliwie kilka prawd fundamentalnych. Nie sądzę, aby wyraz immanentyzm oddawał dobrze charakter najogólniejszy i zasadniczy jego myślowego wysiłku. Ważną prawdą z liczby tych, o których dzisiaj myślę, jest jego potencyalna krytyka Schopenhauera, — dyletantów à la Pater i ówczesny — t. j. z czasu, gdy Blondel pisał »L’Action« — Barrès. Blondel i Barrés prawdopodobnie musieli byś jednocześnie młodymi ludźmi i w stylu Blondela znać myśli i wątpliwości, ciężkie dylematy i rozdwojenia dyalektyki wrastającej w uczuciowość — stan duszy pokolenia, dla którego Kant (przeżyty jak przez Kleista), Renan, Taine ogólne wyniki biologicznego zacietrzewienia były chlebem dla duszy.
Juliusz Laforgue pozostanie niewątpliwie najwybitniejszym wyrazem młodej myśli i młodej duszy wzrastającej w takich warunkach. To nawet jest jego patetyczne znaczenie dla nas i jeszcze na długo. Blondel walczył niewątpliwie w dobrej sprawie, ale walczył
głęboko i skuteczną bronią sumiennej przebudowy myśli,
- ↑ Herbaczewski J. Albin, literat krakowski, obecnie współpracownik „Rydwanu“ wydał już po śmierci Brzozowskiego bardzo hałaśliwą i mocno pretensyonalną książkę „I nie wwódź nas w pokuszenie (szkicowane wizerunki dusz współcześnie wybitnych na tle myśli dziejowej)“, w której w sposób co najmniej żakowski przedrzeźnia się twórczości Wyspiańskiego i Brzozowskiego, głosząc zarówno apodyktycznie, jak gołosłownie powrót do romantycznego stanu natury. Poglądy jego były Brzozowskiemu znane, zdaje się, jeśli się nie mylę, z osobistego z nim zetknięcia się w Florencyi. W tym czasie bowiem nie były one jeszcze z trybuny publicznej wygłoszone. Osobista znajomość wystarczała widocznie Brzozowskiemu do trafnej oceny umysłowości Herbaczewskiego. Wzmianki o nim powtarzają się jeszcze na str. 91, 105, 133 i 155 Pamiętnika.