w porównaniu z Płomieniami stanowi ona krok naprzód. Znowu wystrzegać się muszę myśli, co też mogą prawdopodobnie mówić o tej powieści »rodacy«, jak oni ją będą widzieć, ale zamknąć się w niej, zamknąć możliwie najszczelniej.
Nieuniknionem jest i będzie oskarżenie cynizmu. Nie wybaczą mi ani Jadwigi, ani Gertrudy. A przecież są to postacie traktowane modo geometrico.
O zgorszeniu nie może być mowy.
Przeciwnie zarzutem jest brak pierwiastka della voluttà. Natalja Trawka i Flavel odgrywają wielką rolę. Scena między nią a księżną milcząca w oranżeryi. Domenico Giava — obok. Ten dygnitarz zakonu Jezusowego.
Następca tronu. To są tony sympatyi. Z nich trzeba wydobyć silny ton Swiftowski. Ten rozdział ma wielkie znaczenie, jeden z kluczów. Klotylda w Rzymie.
Pius IX — Nie bać się i być swobodnym.
Tak samo z Garibaldim.
Mazzini mię niepokoi, gdyż nie chciałbym go ani skrzywdzić, ani pozostawić w stanie papierowym. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że go nie lubię. Myślę, że nie lubię także Garibaldiego.
Co do Cavour’a nie mam tych wątpliwości: sympatya jest tu blizka i łatwa dla mnie. Cattaneo[1]? Nie znam go. Myślę, że był naprawdę uczciwie borné poza czystym intelektem. Tu miał jednak więcej krwi
- ↑ Carlo Cattaneo, publicysta włoski, wybitny uczestnik ruchu rewolucyjnego, republikanin, który jako zwolennik idei federacyjnej odmówił swego udziału w zjednoczonym parlamencie i nie złożył przysięgi na wierność królowi. — Giuseppe Ferrari, wolnomyślny filozof i historyk, profesor na wszechnicy w Turynie i Medyolanie po r. 1859. Jako członek parlamentu piemonckiego zaliczał się do zaciętych przeciwników aneksyjnej polityki Cavoura i bronił idei federacyi. Był deputowanym do końca życia (1876).