Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

i mięśni niż Ferrari, choć Ferrari jest o tyle świetniejszy.



Renan mnie ciągnie. Gdybym miał jego dzieła — napisałbym o nim dobre studjum. Papini[1] wtedy w części miał tylko słuszność. Mojej izolacyi i ogołocenia nie umiałby sobie on wyobrazić.
Jak szczęśliwy mogłem być jeszcze w tych czasach, gdy czytałem po raz pierwszy Renana dyalogi, dramaty, inne pisma filozoficzne w Otwocku. Matka moja jest nieszczęśliwa — to niezaprzeczalne. Nieszczęśliwa tak tragicznie, że boli sama myśl o niej, że nie wystarcza sił, by ją sobie wyobrazić. Czuję to wszystko. Moi biografowie (będę ich miał, to już nieuniknione i zresztą dla mnie obojętne) będą mówili o mojej obłudzie. To nie będzie całkiem słuszne. Szczerze cierpię. Od czasu gdyśmy się rozstali w ciągu roku 1901, przed dziesięciu laty, nie myślałem o niej nigdy bez bolu. Jednocześnie nie zrobiłem tysiąca rzeczy, które zrobić byłem powinien. Niektóre z nich były w mojej mocy.[2]

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Gdy rodzice w 1897 roku przyjechali do Warszawy los mój był postanowiony. Już był tylko wybór formy zguby i ta trwała aż do roku 1901. Gdybym nie był spotkał Toni, najprawdopodobniej fizycznie bym nie żył, a może wyrósłbym na zbrodniarza i zgnił w kryminale,

  1. G. Papini, młody filozof włoski, przewódca grupy Lionarda, wydającej w Florencyi tygodnik „Voce“, redaktor biblioteki filozoficznej „Cultura dell’anima“ o tendencyach zbliżonych do naszego „Symposionu“. Brzozowski miał sposobność osobistego zetknięcia się z Papinim. Ofiarowano mu również współpracownictwo w Voce, o czem znajduję wzmiankę w liście do mnie z 3 maja 1910 r.
    »Będę teraz próbował — pisze — rozpocząć w miejscowym tygodniku Voce kampanię o polskiej literaturze, ale czy dam sobie radę z włoszczyzną nie wiem. Wstrzymał mię dotąd inny wzgląd, mianowicie nie chciałem przez druk artykułów ściągnąć do redakcyi pisma życzliwych informacyi o mojej osobie: przypadkiem jednak dowiedziałem się, że ex re mojego długiego pobytu tutaj, tam już interesowano się mną i wszelkie relacye od różnych roda- ków zdołały wyrobić tylko dość żywe zainteresowanie intelektualne: a ponieważ pismo niezmiernie dzielne ma jednak pewne upodobanie do excentrytetów więc z tej strony przeszkody nie będzie, zresztą będę pisać incognito: ale powtarzam, że wątpię, czy dam sobie z językiem radę: pisanie byłoby rozkoszą ponieważ filozoficznie panuje między mną a redakcyą niemal jednomyślność całkowita«. (List z 3. V. 1910).
  2. w miejscach wykropkowanych opuściliśmy ze względów w przypisku do str. 52 wymienionych razem 9 wierszy.