wne Burkę, do pewnego stopnia, to Beaumarchais. To jest dla mnie najpiękniejszy typ ludzki tego stulecia.
Tołstoj powiada, że Król Lear nie może się nikomu podobać, kto nie jest w stanie pewnej sugestyi. Ale przecież cała sztuka, cały artyzm jest zawsze pewnym rodzajem algebry wzruszeniowej, wyzwalającej sugestyę. Powiedzieć, że to jest sugestya nie znaczy jeszcze nic powiedzieć. Można mieć zaufanie do pewnych sugestyi, chcieć ich. To się nazywa ciągłością kultury.
Nie lubię Tołstoja, nie uważam go za odważnego człowieka; jestem prawdopodobnie oschłą o ciasnej skali wzruszeń i sympatyi naturą, ale nie rozumiem, a właściwie nie szanuję odwagi nieintelektualnej, odwagi, która powstaje na gruncie odpowiadającego naszym wzruszeniom, czy wymaganiom intelektualnego obrazu świata.
W gruncie rzeczy do Tołstoja, do jego najpiękniejszych z zewnątrz wystąpień — w rodzaju „Не могу мοлчать“ stosuje się to, co S. T. Coleridge powiedział o trudności myśli: Łatwiej jest wisieć na haku.
Swoją drogą tylko zaślepiony, zamknięty w swoim własnym stanie duszy poeta mógł nie rozumieć powinowactw. Czyż nie był w najpiękniejszych chwilach Tołstoj właśnie królem Learem i czy nie jest to najbardziej sprawiedliwy punkt widzenia, gdy traktujemy jego pisma, jako monologi tamtego potężnego widma.