węzły zapewniać by mu się zdawały cieplejsze rozumienie — nie stałby mi się tak blizkim, gdyby Grammar of Assent nie wyposażyła mego umysłu w męski organ tolerancyi. Tolerancya i sympatya stają się łatwo centrami rozkładu i dezorganizacyi, jeżeli myśl musi je krzywdzić. Newman — J. H. N. uchronił mię od tego niebezpieczeństwa.
Pierwsze ogólne założenia mojej krytyki zostały wytworzone przez studya Taine’a i miłość do niego. Miłość, która znowu wyszła z nienaturalnego i występnego z mej strony zaćmienia. Potem był okres, gdy Nietzsche najsilniej ciążył nad myślą krytyczną. Nietzsche i oddzielne intuicye, natchnienia. Sorel wywiódł mię z tego stanu. Sorel, Bergson i Carlyle, ale etyczne jądro, pojęcie jaźni, osobowości — szczyt, gwiazda wykreślająca prawa tych wysiłków — była tu wciąż przesłonięta obłoczkiem, obłoczkiem, który powstawał z poczucia, że jest luka między postulatem myśli, a jej organem, że nie umiem własnego postulatu realizować, lecz muszę liczyć na pomoc elementu lirycznego i nawet — niestety (mea culpa, choć było to zawsze w znacznej mierze bezwiednie — ale było jeszcze nawet w Legendzie) demagogicznego. Dla tego z taką przyjemnonością myślę o dojrzałej części Idej, dlatego jestem tak przywiązany do tego tomu, że jest on pierwszy,