Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

ciężkich do zniesienia — jak ciężkich. Eudajmonizm już przez to samo nie może być podstawą etyki, że najfatalniej bankrutuje, jako zasada, jako nastrój decydujący w wychowaniu. Wychowanie jest obok miłości płciowej dziedziną, w której etyka jako taka, a więc do pewnego stopnia niezależna od status quo obyczajowości, prawa, wykazuje swą sprawczość. Myślę, że w dziedzinie stosunków erotycznych jak i w dziedzinie pedagogicznej, wychowania rodzinnego — przekonanie o »prawie do szczęścia« zostaje zdemaskowane bardzo szybko jako najfatalniejszy, arogancki, szkodliwy błąd. Ale naturalnie, by to widzieć — trzeba chcieć mieć oczy. *** jest jeszcze w fazie okularów.



Z planów moich, które powinienem wykonać[1]. Powinienem, pamiętając o tem, com tu zapisał wczoraj i co jest niewątpliwie trzeźwą prawdą, którą tylko zmęczenie, pewne lenistwo, nuda i zniechęcenie wytwarzane przez moją gorzką i drogocenną zarazem samotność — mi przesłaniają. Mogę już dzisiaj pisać tak, żeby to, co piszę, wytrzymywało miarę najkulturalniejszej publiczności europejskiej. Dlatego też powinienem mieć odwagę szczerości bezwzględnej. Mówić jasno, gdzie kończy się moje przygotowanie, określać jego granice, królewsko ignorować świat Feldmanów, Garfeinów-Garskich i Irzykowskich. Pisać własną terminologją, własnemi stano-

  1. Z planów moich, które powinienem wykonać itd. Brzozowski w tych memorandach szkicuje dyspozycyę studyów, które sobie wyznaczył w najbliższym czasie do napisania. Miał to być cykl monografij, poświęconych rozmaitym zagadnieniom i autorom, z których każda miała odrębną dla siebie całość stanowić, a wszystkie razem wejść w skład objętej wspólnem mianem biblioteki. Projekt tych studyów autor poruszył w liście do mnie z dnia 26 stycznia 1911, pisząc:
    »Nie chcę i nie śmiem pisać do Was o moich pra- cach: w istocie jednak rzeczy tak stoją, że mogę pracować tylko nad tem, do czego w danym momencie czuję absolutne parcie. Po części było tak zawsze, a teraz choroba, która zmieniła mię tak, że moralnie, jeśli nie fizycznie, nie poznalibyście mnie, uczyniłaby mnie wobec tych powiewów „ducha“ jeszcze bardziej nieodpornym i bezwzględnie im poddanym«.
    »Jedyną rzeczą, która przychodzi mi łatwo i szybko jest proza krytyczna, polemiczna: pisanie artykułów, rozpraw na mniej więcej ściśle określone tematy. Otóż proponowałbym, byście wydali szereg mniejszych rozmiarem prac po jakieś 80—100 stronic, z których każda zawierałaby w całości jakąś inną, nową rozprawę krytyczną, polemiczną lub filozoficzną. Tomiki mogłyby mieć wspólny tytuł lub też być zupełnie każdy dla siebie«.
    »Pisałbym w tej formie chętnie o Micińskim, o Tyrrelu i moderniźmie katolickim; o pragmatyźmie; o Shakespearze Franka Harrisa, krytyka, który rewolucyi dokonał w poglądach na Szekspira i którego książka należy do najgenialniejszych rzeczy, jakie zostały w literaturze krytycznej dokonane; słowem w kwestyach możliwie ciekawych, byle palących«,
    »Jeden z tematów do moich tomików byłby Taine i jego ostatni krytycy. W zasadzie całą siłą pro Taine’a. Tematów znalazłoby się, jak grzybów«.
    »Starałbym się wybrać odrazu tematy mocno interesujące i utrzymywać sposób pisania w stylu pamfle-
    towym. Byłyby to toutes distances gardées moje Unzeitgemässen«. »Naturalnie zrozumiecie, że wyraz pamflet nie ma u mnie znaczenia aktualności politycznej. Filozofia i literatura, ale zaktualizowane w stylu po części Czepielowskim«. »Znam swój temperament pisarski i wiem, że tego rodzaju robocie podołam z przyjemnością w godzinach, w których do niczego nie jestem zdolny«.
    W dwa tygodnie później, mniej więcej zatem w czasie pisania powołanych wyżej stronic Pamiętnika, skreśla Brzozowski w osobnym liście szczegółowy plan projektowanych tomików.
    »Zaczynam wykonywać plan i załączam tytuły niektórych projektów moich.
    Nie ręczę za kolejność: pierwsze dwie rzeczy nie mają tytułu ustalonego, ale treścią ich jest: 1) Aktualna literatura polska, pewien rodzaj »o potrzebie idei«, ale w stylu naszej epoki, 2) Aktualny stan filozofii, już nie naszej, naturalnie: znowu o charakterze zarówno polemicznym, jak i konstruktywnym. Tytuły się znajdą i w pierwszych tych rzeczach niejako grunt całej seryi, jej uzasadnienie i program. Jakem pisał: staram się o wykład żywy, możliwie frapujący, a zdaje mi się, że w obu kwestyach mam dużo rzeczy nowych, nietykanych dotąd przezemnie i wogóle nie bardzo tykanych.
    Dalsze mają fizyognomię bardziej określoną (mówię o tytule):
    2) Umysł Heinego czy dramat myśli Heinego, czy coś w tym rodzaju, czy miejsce Heinego w dziejach myśli, ale tytuł będzie bez pedantyzmu.
    4) Stirner i Thoreau (to pewno przed Heinem).
    5) Henryk Kleist (to mogłaby być, jeśli mi się uda duża senzacya).
    6) D’Anunzio i zagadnienia kultury włoskiej. D’Anunzio jest epizodem zamkniętym we Włoszech a usytuowanym tak, że zmusza do ukazania zasadniczych momentów poprzedniej umysłowości włoskiej, jak i tych prądów, które położyły kres wpływowi tego poety. Tu mam rzeczy bardzo ciekawe, wprowadzające nas bardzo głęboko w duszę nowoczesną, nietylko włoską: mamy kryzys naturalizmu w filozofii i nowe kierunki (Croce, Gentile, grupa Lionardo), mamy kryzys socyalizmu włoskiego, a dzięki pracom Michielsa i niespodziewanie mądrej książce którą napisał chiacchierone Arturo Labriola, dzięki mistrzowskim i pierwszorzędnym, jak wszystko, co on pisze: uwagom Pareto z licznych artykułów w Journal des Economistes i jego włoskim homonymie, dzięki pracom Pantaleoniego (nazwisko fatalne, ale jedna z najoryginalniejszych głów), jak zawsze: Crocego, — możemy tu dać mnóstwo treści na innem terytoryum dla mnie niedostępnej.
    7) Kipling.
    8) Sorel, tym razem nie jako socyalista, lecz jako samoistny i głęboki myśliciel, w dziedzinie etyki i wszystkiego, co z nią związane, jako spadkobierca Kanta, Carlyle’a — obok krytyka rozmaitych Ruskinów, Tołstoizmów, charakterystyki takich myślicieli, jak Wells itd.
    9) Carlyle, Renan i Michelet, jako rozdział z dziejów myśli XIX. stulecia.
    10) James, pragmatyzm, psychologia religii.
    11) Znaczenie życia religijnego. Pewien rodzaj mojego »Religion innerhalb der Grenzen der reinen Vernunft«. Jasne wypowiedzenie się, które staje się dla mnie konieczne, a zobaczycie, że nie »skleszałem«, choć niestety »zabobon o Bogu« jest u mnie nieuleczalny.
    Wszystkie inne plany moje pozostają bez zmian, ale ta serya byłaby dla mnie potężnym środkiem ugruntowania mego światopoglądu, który, wybaczcie brak skromności, wydaje mi się dzisiaj w stanie blizkim dojrzałości. Myślę, że się nie łudzę, że tematy te przy dość nizkiej cenie, niewielkim rozmiarze gwarantowałyby poczytność, a zapewniam Was, że gruntowność nie ucierpi na pewnej lekkości formy i że mogę się mylić, lecz uważam, pracując teraz, że jako krytyk i pisarz filozoficzny, poczyniłem postępy«.