nym, tak jak pojęcia matematyki, przyrodoznawstwa są hipotezami teoretycznemi. Ciekawość moja więc dotyczy tego, czy Conrad dedykuje myślicielowi, czy też artyście, powieściopisarzowi, który w samej rzeczy wypracował nową formę obyczajowej powieści — formę nie dającą się zaklasyfikować ani z Balzacowską, ani z Zolą, ani z Rosyanami, (pomimo pewnych powinowactw, które mogą uwieść).
15. II.
Muszę jednak właściwie sztucznie hypnotyzować się, by utrzymać wolę pisania. Teraz myślę np. o rzeczy o Heinem. Już naprzód widzę wszystkie nieporozumienia, całą złą wolę, która udawać będzie z taką maestryą, że usiłowała rozumieć. A przedewszystkiem moi tak zw. zwolennicy. Jest dla mnie rzeczą pewną, że człowiek o pewnych zdolnościach i o szczerej woli myślenia 1 poznawania byłby w stanie z dotychczasowych moich prac wyłuskać już całą organiczną moją filozofię. W tym kierunku jednak nie można zauważyć żadnych symptomatów. Bez końca i bez końca te same szematyzmy i frazeologia. Jak mi to obrzydło, jak strasznie już obrzydło to paradoksalne rzemiosło filozofa i analityka kultury w Polsce. To nierozumienie samego poziomu w mojej pracy, to bagatelizowanie jej w samych pochwałach, a przedewszystkiem sami ci chwalący. Co jest pomię-