w swej ontologicznej boskości), którego propagowali obecnie pół-religijni optymiści z Zachodu, już nie wiedzący co robić z ostatecznej nudy, spotworniali w antymetafizycznej pustce francuzi. Właśnie bąknął coś Bazyli o tych francuskich „odrodzeniach“. Na to mu Benz:
— Dlaczego w Niemczech tego rodzaju ruch odmartwienia religji jest niewyobrażalny? Tam może powstać teozofja jako coś zupełnie innego: jako wyraz nienasycenia, wytworzonego przez negatywne skutki rozwoju i rozpowszechnienia filozofji, która ostatecznie nie zapełnia luki przez siebie wytworzonej. Ale nie można pomyśleć, aby Niemcy, po takiej tresurze myśli — nie mówię oczywiście o Heglu i Schellingu — to bzdura — mogli powrócić do dawnych kostjumów, wytrzepać je i urządzać ten religijny kinderbal, na którym rolę Boga-Ojca odgrywa z zezwoleniem i świadomością wszystkich stary rozum w odpowiedniej masce. Ale tylko płytki, antymetafizyczny racjonalizm francuski XVIII-go wieku, który następnie wydał taką potworę, jak pozytywizm, który to dziś znowu zmienił się w spopularyzowaną fizykę, jako jedyną filozofję, może być podłożem dla takiej wolty, jak to całe tak zwane odrodzenie religji.
Kniaź Bazyli: Żal mi cię, Benz. Ty mimo wszystkich twoich znaczków, jesteś zakutym materjalistycznym łbem. W tobie niema wiary w ducha. Twoje wszystkie gadania o twórczości oznaczają jednoznacznie to: z jednej strony sformalizowana logika unosi się już nie w idealnym bycie, platońskim czy husserlowskim, tylko w zupełnym niebycie, pozwalając ci zgóry patrzeć na wszelką myśl nie-negatywną, jako na nonsens; a z drugiej strony masz pogląd zupełnie bydlęcy, pierwszego lepszego życiowego spłyciarza i spryciarza, który dla wygody nie wierzy we własną jaźń i człowieczeństwo. Ty nie masz odwagi na światopogląd, z obawy, że może on się okazać w sprzeczności z twoim systemem
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.