sądzą mnie o to, że zostałem rozstrzelany przez komunistów, bo niema w Polsce sowietów i ja niestety żyję i narazie piszę dalej. Potem, na tle takich krytyk i plotek spotykają mnie tego rodzaju powiedzenia: jakaś dama po skończonym portrecie mówi: „tak się pana bałam — myślałam: jak ja wytrzymam godzinę z takim strasznym(!) człowiekiem, jak pan — a pan jest zupełnie normalny i nawet dobrze wychowany“. Matki boją się zamawiać portrety swoich córek w mojej firmie, nawet dorośli mężczyźni siadają z niewyraźnemi minami „na aparat“, tak, jakby się spodziewali, że co najmniej, zamiast rysować, powyrywam im znienacka zęby, lub wykłuję oczy ołówkiem. Drugi fakt: Karol Irzykowski (z którego „Walką o treść“ załatwię się obszernie w wyżej wspomnianej broszurze) pisze krytykę najwidoczniej programowo dwuznaczną (używa pojęcia: genjalny grafoman — to tak jakby kwadratowe koło, a może gorzej), w której używa słowa „cynizm“, w dość nieokreślonem dla przeciętnego człowieka znaczeniu, a następnie dodaje (on właśnie, o którym napisałem wyżej przytoczone zdanie, na tle jego własnych enuncjacji), że zanadto opieram moją powieść na tle osobistych przeżyć. Skąd ci panowie ośmielają się domyślać takich rzeczy? Czy na podstawie ohydnych plotek, których jestem przedmiotem? Mogą się domyślać — Bóg z nimi — ale pisanie tego w krytykach literackich jest szczytem bezczelności. Mam wrażenie, że jestem w tym wypadku wyjątkiem — o nikim jeszcze nic podobnego nie czytałem. Nie mogę cofnąć wyrażenia użytego poprzednio, ponieważ panowie ci sami się pod nie, że tak powiem „podstawiają“. Bo przecież realizm jakiegoś opisu nie implikuje bynajmniej kopjowania bezpośrednio danej rzeczywistości — może być dowodem n. p. talentu realistycznego autora. Ale jeśli chodzi o mnie, to nawet to, co mogłoby być komplimentem, zostaje perfidnie odwrócone na zarzut, i to w dodatku czysto oso-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.