się za nim wszędzie, cierpiał bowiem na tak zwany w rosyjskiej gwardji „suchostoj“. Cynizm całej tej rodzinki przekraczał praktycznie o nieskończoność pojęcia niedoświadczonego Genezypa o życiu. Scampi, o rok od niego starszy, był czystym typem życiowca bez żadnych złudzeń i to od dwunastego roku swego istnienia. Mówiono nawet, że mamasza i jego... ale to było chyba już napewno nieprawdą. „Prześliczny brunecik, ubrany w airdale’owego koloru garnitur od potomków Skwary, pół-leżał rozwalony na fotelu, chrupiąc tartinki, a nad nim stał, potężny jak dzik rasowy w ostępie otępienia, Książę papa.“
— Pan Kapen de Wahaz — przedstawiła księżna, ściskając jednocześnie w pełen obietnic sposób rękę przyszłego kochanka. Ledwo przywitali się z Zypciem tamci panowie zajęci politycznym dyskursem A — „cóż dla nich był“ ten nowy kochanek tej ich domowej matrony: matki i żony. — Niech pan siada i je. Wygląda pan na bardzo zmęczonego. Co się z panem działo od wczoraj? — mówiła z matczyną czułością ta lśniąca przekwitającą pięknością bestja. — Czy nie napastowały pana złe duchy tych stron: Putrycy i jego przyjaciele? — Genezyp zdumiony tem oczywistem jasnowidzeniem, przerażony sytuacją, wpatrywał się nieprzytomnie w swoją kacicę i zdawało mu się, że w tej przelotnej chwilce pożera w krwawych kawałach, świeżo wyrąbanych z tętniącego tajemnicą wnętrza, nieuchwytne, dalekie życie — to przez wielkie Ż. Ale widać było wyraźnie, że księżna powiedziała te słowa na wiatr, dla zapełnienia kłopotliwej pustki. Okropny gomon uczuć kłębił się w jej nieznacznie więdnącem ciele. (Najgorsze były chwile, gdy zapominała o tem wszystkiem — i potem ostry ból gwałtownego przypomnienia — jakby kto ścierką brudną dał po mordzie...) Głowa, mądra jak sowa, wystawała ponad to okropieństwo, a myśli, zimne motylki-automaty, latały nad niem pozornie swobodne i beztroskie,
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.