Scampi, to intelektualne zero i cyniczny karjerowicz, „ta zimna glista w rozkładającym się, jeszcze od saskich czasów rozpuszczonym polskim brzuchu“, jednak mu imponuje. Jak to się to robi ta tajemnicza, niedosiężna polityka? Czy to nie jest czasem tylko wszystko jeden olbrzymi głupi au fond „bajc“, jakiś sprycik trzeciego rzędu, podła znajomość ludzi, zręczność w małych świństewkach na pograniczu zbrodni. Mimo całej „impozycji“ zmalało Zypciowi wszystko to, co tak niedawno za wielkie, prawie święte, uważał. A od tego zmalenia świat cały powlókł się ordynarnym pokostem chamskiej, proletarjackiej nudy i cierpienia. Oczywiście racji Zypcio nie miał, ale kto tę rację miał zadecydują dopiero doskonałe, ustalone w swym idealnym, osiągniętym drogą eliminacji, ustroju, pokolenia, za tysiąc, czy więcej, lat — zadecydują, o ile znajdzie się między niemi ktoś, kto o tak dalekiej przeszłości myśleć jeszcze będzie. Nie — naprawdę polityka nie należała u nas do najszlachetniejszych zajęć w tych czasach. Chyba tam, na Dalekim Wschodzie, gdzie tryskały nowe ideje, (niektórzy „spłyciarze“ mówili, że wszystko to już było, nawet w tych samych Chinach — ale co do kroćset? czyż nic niema istotnie nowego na tej gałce — położyć się i zdechnąć) może tam w tym kotle twórczości była czemś, co miało rację bytu, choćby jako zło konieczne, uboczny produkt gigantycznej transformacji zakutych żółtych łbów — polityka wewnętrzna — bo zewnętrzna była w pełni pozytywnego działania i to sposobami nieznanemi ludziom Zachodu: wyznawcy Murti Binga (i ich dziwny narkotyk: Dawamesk B2), robili swoje, powoli, ale napewno. Ale o tem później. Bo ten cały, wicie, europejski „bolszewizm“ (Lenin by umarł poraz-drugi, żeby go zobaczył) to było tylko dopalanie i dodymianie się gruzów i pogorzelisk. A o nowych ludziach, w dawnem znaczeniu, jakoś nie było słychać nic. Tylko ze stosunkowo nowopowstałych społeczeństw: Au-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.