stralji i Nowej-Zelandji, mogłoby przyjść odrodzenie. Ale spóźniło się i za nas zrobią to ci przeklęci mongołowie, (zupełnie inaczej — o grubo inaczej dla nas), którzy nigdy się nie śpieszą i zawsze mają czasu w bród. Nie śpieszyć się jest dziś największą mądrością. Cóż kiedy europejski proletarjat nie ma czasu. Ale proszę sprobować (nie będąc chińczykiem) żyć w smrodzie, brudzie, wszach, pluskwach i prusakach, w głodzie, zimnie i zupełnej beznadziejności na odległość conajmniej swego pokolenia i pocieszać się myślą, że kiedyś za trzy pokolenia może, pewna grupa świetnie odżywionych i czystych (i równie coprawda beznadziejnie wyspecjalizowanych i zapracowanych) naukowców i kapitalistów, dojdzie do zrozumienia co i jak potrzeba i zrobią domki z ogródkami, radiami i biblioteczkami — ale co nam z tego przyjdzie, nam, którzy jesteśmy i do końca życia będziemy nawozem tylko? Czy nie lepsza jest walka, niż taka psia egzystencja — walka idejowa, może bezrozumna, ale nie gnicie w rozpaczy bez cienia nadziei. Proszę to zrozumieć do cholery ciężkiej. Czy nie lepiej odrazu żyć może tak samo nawet jak pierwej, ale według jakiejś idei i z poczuciem twórczości, choćby szalonej i dzikiej, ale twórczości, a nie dreptania w djabelskim kieracie dzisiejszej produkcji. Cóż z tego, że ta ideja doprowadzi do tego samego: pewnego ograniczonego dobrobytu poza który ogół nie wyjdzie, nudy i szarzyzny — („mucha nie siądzie“ — jak mawiał zoolog Janusz Domaniewski.) ale stanie się to odrazu, bez tego szatańskiego czekania. O — dobrze wam o tem mówić, panowie „elityści“ — ale my chcemy tego teraz, co wy macie oddawna. „Konsumcyjna polityka wewnętrzna“? — sprobujcie tyle „konsumować“, co my. A zresztą nic nie pomogło i Ameryka i cały Świat Stary, pozornie „sfaszyzowany“, przeszedł na bolszewizm, mało od faszyzmu się różniący, ale przeszedł. A więc ideje... To były te dziwne myśli Kocmołuchowicza-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.