dzeniem wysłania do Genezypa wezwania do szkoły oficerskiego przysposobienia w regjonalnej stolicy K. — więcej o tem oczywiście nie myślał ani chwili.
Wezwanie przyszło właśnie w ten dzień, który księżna naznaczyła sobie na dzień próby; przyszło ale po wyjściu Genezypa z domu — [zostawiono im trzy pokoje w oficynie według woli starego.] Baronowa i jej pierwszy kochanek (a no tak, bo przecie w 5 dni po pogrzebie było już załatwione), jeden z dwóch komisarzy państwowego nadzoru nad fabryką, Józef Michalski, siedzieli właśnie w jej (baronowej) czyściutkim, wybielonym i ciepłym pokoiku, przytuleni do siebie jak „para gołąbków“, gdy „sędziwy listonosz pokryty szronem po kolana“ złożył przed nimi z uszanowaniem ważny dokument, na którego kopercie stojało odbite: „szef gabinetu Generalnego-Kwatermistrza“. Największych dygnitarzy przechodził dreszcz na widok tej pieczątki, a cóż dopiero takiego Michalskiego — dostał poprostu drgawek i musiał na chwilę wyjść. Baronowa rozszlochała się swobodnie, szeroko — dotknęła ją łapa przeznaczenia: jej Zypcio oficerem, przy boku byłego jej wielbiciela, (któremu jeszcze jako młodemu kornetowi dragonów dała kosza, mając lat czternaście zaledwie) tego „Kotzmoloukhowitch le Grand“, jak mówił uśmiechając się tajemniczo Lebac. [W dokumencie już było „przednaznaczone“, że po skończeniu szkoły oficerskiej miał Zypcio przejść dodatkowe przeszkolenie na adjutanta, aby być następnie przydzielonym do osobistej świty kwatermistrza jako „aide-de-camp à la suite“.] Za trzy dni miał zameldować się Zypcio w stolicy K. Złączone było z tem pewne uposażenie rodziny i pani Kapenowa, zapominając o grożących synowi niebezpieczeństwach (jeśli nie wojennych to choćby w postaci naprzykład uderzenia nogą w brzuch przez wodza — od tego miał umrzeć jeden z adju-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.