Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.
WIZYTA W PUSTELNI KNIAZIA BAZYLEGO.




Z okien skleconego z bierwion domu biło pomarańczowe łagodne światło naftowych lamp. Dym, pachnący żywicą, kładł się nisko wśród rzadkich sosen i buków. Weszli [Oprócz gospodarza, ubranego w bronzowy habit-szlafrok, był tam jeszcze średniego wieku człowiek z rybiemi oczami i płową bródką: Afanasol Benz vel Bęc, Żyd. Był to wielki logistyk i wielki były bogacz, z którym poznał się kniaź Bazyli jeszcze za czasów, gdy służył w leib-gwardji pawłowskim pułku. Właśnie wspominał sobie kniaź te rozkoszne czasy, gdy jako młodziutki pod-porucznik chodził specjalnym „pawłowskim“ paradnym marszem, machając (o dziwo!) obnażoną szablą, podczas gdy żołnierze trzymali broń jak do ataku. Cała gwardja zazdrościła im tego, jako też grenadjerek: czak z czasów Pawła I-go. Był to okres krótkotrwałej II-ej kontrrewolucji. Dużo potem Benz, straciwszy cały majątek, z rozpaczy oddał się logistyce i w krótkim czasie doszedł do zadziwiających wyników: oto z jednego jedynego aksjomatu, którego nikt prócz niego nie rozumiał, zbudował całkiem nową logikę i w jej terminach określał całą matematykę, sprowadzając wszystkie definicje do kombinacji paru znaczków podstawowych. Zachował jednak pojęcie klasy Russella i mawiał gorzko na ten temat, parafrazując zdanie Poincare’go: „Ce ne sont que les gens declassés, qui ne parlent que de classes et de classes des classes“. Teraz był tylko nauczycielem w słowackiem gimna-