wyuzdaniu z jedną z najczystszych kobiet w kraju, która uważała się już chwilami za jakąś nową Joannę d’Arc, tak jej przewrócono w małym babskim móżdżku ciągłemi adoracjami i to w najściślejszem kółku najwierniejszych tak zwanych „druhów“ kwatermistrza. A tak wmówiła jej pewna klika to poświęcenie dla dobra „ojczyzny“, że nie było innej rady jak oddać ciało na pastwę temu straszliwemu skrzydlatemu bykowi, którego samo zbliżenie się napawało ją bezdennem przerażeniem. Ale móc się tak bać było też szczęściem swojego rodzaju. A tu wszystko działo się naodwrót całkiem inaczej niż wszędzie, tam, po szkołach, ministerjach, zawodowych radach i tym podobnych nudnych instytucjach. To on się tytłał przed nią — o, rozkoszy...! W okresie wahań kwatermistrz szalał i czasem ośmnastu adjutantów musiało go gwałtem trzymać w czarnym gabinecie i szły bez końca całe kubły wody z lodem, znoszone przez przerażonych ordynansów. (Wypuszczony wtedy dopieroby narobił bigosu!) „Chce pani, żeby największy mózg obecnego świata zgnił w słoju jakiegoś komunistycznego psychjatry?“ — (mówił pułkownik Kuźma Huśtański.) „Chce pani, żeby na pani sumieniu był nietylko los tego genjusza, ale całego kraju, a może i świata?“ — (mówił sam Robert Ochluj–Niehyd w chwilach nawróceń — a może całkiem inne myśli miał — czort go wie...). „Jak jego zabraknie, moja Persiu — (mówiła znana z niezłomnej dyskrecji ciotka Frągorzewska) — to co się stanie z bezświadomem ciśnieniem ciemnych potęg. Ty jedna możesz rozplątać ten bolesny splot zbyczonych sił i dać mu jedność w wielości bezpośrednio — w twoich wiotkich objęciach tylko może spocząć bezpiecznie ta piekielna sprężyna — ty ją możesz naoliwić i zmniejszyć ból spieczonej żarem niedosytu duszy. Ty jedna możesz go poprostu wypatroszyć twemi ślicznemi paznokietkami“. To wszystko sprawiło, że dzieweczka ta,
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/154
Ta strona została skorygowana.