że Zypcio nie czytał Schopenhauera. Niema nic banalniejszego jak pesymistyczny światopogląd — oczywiście chodzi tylko o to jak głęboko metafizycznie sięga ten pesymizm. Wtedy to powstała u niego teorja „pessimum“, w przeciwstawieniu do pojęcia „optimum“. „Moje optimum jest właśnie moje „pessimum“ — mawiał nieszczerze. Jakoś trzeba było przekręcać cierpienia na pozytywne wartości, bo same–przez–się zaczęły stawać się złowrogo–nudne. Czasem myślał Zypcio o samobójstwie, ale żył dalej z prostej ciekawości co też dalej będzie, co też nieogarniony w swych pomysłach doczesnych tortur Bóg (bo wiadomo, że piekło jest tylko wieczną nudą) jeszcze dla niego wykoncypuje. („Il a de la combine ce bougre-là“ — jak mawiał bezbożny Lebac.) A przytem nie można było się wyrzec nawet tak paskudnego życia nie skosztowawszy przed śmiercią bodaj jednego łyku prawdziwego adjutanctwa Wodza. Wiedział nieszczęśnik że teraz, gdyby nawet Persy ustąpiła jego żądzy nicby się w istocie nie zmieniło. Była to miłość nie dosiężna sama w sobie, a ona była uosobieniem niepoznawalności. Ale na myśl, żeby z tą właśnie panieneczką, godną najwścieklejszych młodzieńczych idealizacji, móc sobie na to pozwolić, co z tamtem pudłem, młody pegiekwak zamieniał się moralnie w zdysocjowaną od żaru mgłę gazów. Narazie jednak trzymano go dobrze na wędzidłach i hamulcach preparowano na niesłychanego smaku pasztecik. „Wskutek przestawienia normalnego (względnie) porządku w czasie: panienkowatej miłości z romansem z doświadczoną damą, nastąpiło to przekręcenie i niedopasowanie uczuć do objektów, które później tak fatalne rezultaty wydać miało. Księżna zeszła do roli jakiegoś powiedzmy no... kubła, połączonego dziwnym sposobem z tresowaną małpą. Używana była w rachunku niecnego młodzieniaszka jedynie jako siła odciągająca na odcinku życiowego frontu z ulicy Retoryka.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/173
Ta strona została skorygowana.