ofiara: dobrowolna ofiara indywiduum społeczeństwu, aby tem silniej zakwitnąć potem w oderwanych od życia sferach, ale już w śmierdzącem wnętrzu masy — nie oddzielnie, nie obok — i potem dopiero rozpychając się zapachnić znowu cały ten interes tą oderwaną, dobrą już, osobowością — (śmierdzącem psychicznem zbydlęceniem — ten okres był konieczny) — zewnętrznie wymyci będą i czyści, syci i świetnie mieszkający ci, ci — szczęśliwcy — raczej nie ci, tylko te kółka, trybki, śrubki i klamerki idealnej maszyny przyszłych wieków, której pierwszy szkic można już było teraz w niektórych państwach oglądać. Strach mroził kości przed tem, co nastąpi.
[A w gabinecie na Świętokrzyskim Placu w pałacu M. S. Wojsk. stał przed kominkiem generalny kwatermistrz i kołysał się zlekka, grzejąc hemoroidy, które dziś mu specjalnie dokuczały. Na operację teraz zdecydować się nie mógł, a wczoraj właśnie upił się w towarzystwie Persy i działy się rzeczy potworne, nawet dla niego. Dyktował jakiś pozornie podrzędny rozkaz Oleśnickiemu. Historja tworzyła się w tej właśnie chwili, a działo się to tak: „......a więc przez to właśnie szkodliwej. Rozkazujemy nie dopuszczać wyznawców Murti Binga do koszar. Żołnierz musi być do pewnego stopnia tylko zautomatyzowany przy pomocy środków zawartych w regulaminie Numer 3–ci. Uważamy zasady wyżej wspomnianej nauki za nieszkodliwe jedynie dla wyższych inteligencji, począwszy od chorążego. W warstwach niższych, spreparowana przez odpowiednich popularyzatorów trzecia klasa wtajemniczeń, może tylko wywołać nie dające się przewidzieć kombinacje dawnych, zamierających wierzeń z materjalistycznem ujęciem dziejów. Polecam p. p. oficerom, od kapitana począwszy rozbabranie tej całej djabelskiej kaszy. [Takim był styl generalnego kwatermistrza, nawet w oficjalnych rozkazach.] Przeczytać na zebraniach
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/283
Ta strona została skorygowana.