biura. Będę przed dziewiątą. Jutro o ósmej rano jedziemy. Przygotujesz wszystko. A pana podporucznika zaprowadzisz do jego pokoju. Gościnny, numer trzeci. Marsz spać Zypku natychmiast. W nocy będziesz miał robotę. — Podał mu rękę, władczą a miękką, i lekkim młodzieńczym krokiem wyszedł z gabinetu. Wsiadł następnie w auto (które zawsze: dzień i noc stało przed bramą) i pojechał do Persy. Tam działy się rzeczy straszliwe. Lepiej się nie domyślać. Nie wytrzymał i opowiedział kochance wszystko, a ona jemu nieznane detale o Zypciu, o jego mękach, co podnieciło ich jeszcze więcej; tem bardziej, że Persy przekonała generała że to ona przez ręce Zypcia, na tle jego szalonej do niej miłości, zabiła Elizę. Ale to było nieprawdą, jak to widać z poprzedniego — chyba podświadomie? — ale któż takie rzeczy skontroluje. Psychoanalityków nie było już w tych dobrych czasach. Ale od tej chwili Persy zaczęła myśleć inaczej — o, grubo inaczej. Jakieś przeczućko zupełnie dziwnej przyszłości majacznęło się na chwileczkę w jej „cudnej“ główce. I uprosiła generała, żeby wziął ją ze sobą na front. Zrobiła coś takiego, że musiał się zgodzić. Mimo, że bała się straszliwie (chociaż znowu z drugiej strony dla kobiety zawsze jakieś wyjście się znajdzie) musiała tak postąpić.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/310
Ta strona została skorygowana.