Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie II.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

silne kobiety przyszłości. Liljan wiedziała o wszystkiem: pojęciowo — raz — i dwa): bezpośrednio, dolnym brzuchem, w którym prężyły się głodne życia potwory. — I mama by chciała, abym ja potem...! Ja nie wiem gdzie ty żyjesz obecnie — w jakimś niezrozumiałym dla mnie świecie. I to nie jest świństwo — to syn jest bardziej konserwatywnym od matki! To wszystkiemu winien Michalski — pan Józef — cha, cha!
Matka: Okrutny jest twój śmiech. Przypomnij sobie ten ranek... Jakże byłeś inny wtedy...
Genezyp: I wstręt mam jeszcze dotąd do siebie za ten ranek. To było właśnie po tem... — (Tu wskazał na księżnę). — Chcę strząsnąć z siebie wszystko, być nagim jak embrjon i zacząć wszystko na nowo. — (Baby w śmiech — ale szybko się opanowały. Strasznie oburzony Zypcio zmartwiał zmieniony w jedną ranę. Zapadał się w grząski wstyd, śmieszność lepką i jałową beznadzieję. Huśtawka.) I Liljan, Liljan wtajemniczona w takie rzeczy! — Chciał się ratować histeryczną obroną siostry — naprawdę nie obchodziło go to wcale.
Matka: Ty nic nie rozumiesz kobiet. Widzisz w nich najgroźniejszą siłę, zagrażającą twojej niewykształconej indywidualności, a nie dostrzegasz tego, jak krucha jest ta ich potęga — ile muszą one nagromadzić w sobie pozornego zła, aby was wogóle wytrzymać. Ty nie wiesz co ona wycierpiała dla ciebie. — Wstała i objęła księżnę. — My obie tak cierpimy razem nad tobą. Zrozum sercem i ją i także twoją biedną matkę, która nic prócz cierpień w życiu nie miała. Ty nie wiesz co to jest zacząć kochać naprawdę po trzydziestce! — Zaczął tajać po wierzchu — spocił się jakby tłustą czy śluzowatą litością — ale się trzymał — raczej tamten „gość“ trzymał go na granicy zupełnej fiksacji. „W obłędzie też jest siła“ — pomyślało mu się w pustej przestrzeni między sobowtórami.