nie wyglądałaby literatura, poezja, a nawet to kochane i przeklęte życie). A może ta chęć tworzenia nowych kombinacji znaczeniowych to jest owo słynne „schizofreniczne przesunięcie” — Schisofrenische Verschiebung — o którem pisze Beringer a propos meskaliny Merck’a. (Merck to jednak piekielne jest nazwisko dla tych, którzy zadawali się z białemi jadami. A propos — ekstrakt peyotlowy jest czarno-brunatno-zielony, jak asfalt zmięszany z gęsiemi ekskrementami i ma smak wstrętny: gorzki, ostry i przytem rzygliwy). Podobno nawet pyknicy doznają lekkiego schwiania w kierunku schizofrenicznej psychostruktury — a cóż dopiero mówić o prawdziwych „schyziach” pod wpływem peyotlu. Ale o tem później w związku z meskaliną.
I nagle — („o cudzie wyższego rzędu!” jakby wykrzyknął poeta) — Belzebub ożył, nie przestając być martwym złotym Belzebubem, uśmiechał się, strzygł oczami i nawet kręcił głową. Mimo to dobrze wiedziałem, że to co widzę przed sobą jest tylko kawałem szczerego złota. Są w wizjach peyotlowych trzy gatunki przedmiotów: martwe, martwe ożywione i stworzenia żywe. Te dzielą się na realne i fantastyczne — realne mogą być 1) znane, proste i 2) skombinowane ze znanych elementów, w połączeniach nie odpowiadających żadnej rzeczywistości. Fantastyczne „urągają” poprostu, jak się to pisze (ale nigdy się niestety nie mówi) wszelkim wysiłkom ich adekwatnego opisu: pojmuje się je jedynie w chwili widzenia, a i to nie bardzo. Z chwilą gdy znikną
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.