Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

przemian. Hyper-genitalja w kolorach rakowych, potem sceny erotyczne nie-do-opisania, a następnie obraz, przedstawiający symbolicznie rozkosz w postaci walczących ze sobą potworków w kolorach rakowatych i błękitnych. Czasem kobaltowe oczka migały na jakichś pręcikach. Skończyło się na gadach.
1.40. — Puls 68. Mam dziwne wrażenie, że zapisuje nie moja ręka, tylko jakiś obcy przedmiot, którym niewiadomo jak poruszam na odległość. Zamykam oczy przy zapalonej lampie. Pramaterja z wężami. Zaczęło się od sceny z Makbetem z boku i od spodu, w szalonem spotęgowaniu. Olbrzymia siostra miłosierdzia w przecięciu ze straszliwemi bebechami, widziana z dołu. Trochę chcę się palić, ale wstrzymuje mnie od tego tajemny głos wewnętrzny. Wpatruję się w portret mojej Żony z lat dziecinnych, roboty Wojciecha Kossaka, wiszący nad łóżkiem. Portret uśmiecha się, rusza oczami, ale nie chce spojrzeć na mnie. Mam dość gadów! Foki w morzu gęstem jak maź. Całe serje płaskorzeźb bronzowo-zielonych, przedstawiających sceny peyotlowe — wysoce artystyczne wykonanie. Klasztor w świetle księżycowem, podminowany wężami, widziany od morza, nad którem się unoszę. Potworny żywy organ kobiecy inkrustowany w skały. W to wali fijoletowy piorun i cały klasztor rozpada się w gruzy.
1.52. — „Zdaje się że wizje słabną”. Umyłem się jak zwykle, bez większych trudności i kładę się do łóżka. Napad wesołości. Prześladuje mnie pieśń