„Quartalkokainist” w okresie trzyletnim i to z dużą przesadą. Dwa razy w życiu zażyłem kokainę na trzeźwo i zaraz postarałem się zapić to świństwo. Inne wypadki zażywania tego drogu (z czem się nigdy nie kryłem, podpisując rysunki robione w tym stanie odpowiednią marką Co) połączone były zawsze z wielkiemi „popojkami à la manière russe”. Nigdy nie byłem morfinistą, mając idiosynkrazję do tego specyfiku, (raz w życiu miałem zastrzyk minimalny i o mało nic umarłem) ani eteromanem, z powodu jakiegoś braku zaufania do eteru, mimo że używałem go parę razy w życiu: z wódką i przez wdychanie. Rysunki, owszem, były dość ciekawe i przy wdychaniu uczucie ginięcia świata i ciała, a potem „metafizycznego osamotnienia w przestrzennej pustyni”, zabawne, ale jakoś to nie przemawiało nigdy do mego przekonania. Innego zdania jest dr. Dezydery Prokopowicz, który opracuje w „dziełku” tem część eteryczną. Bohdan Filipowski, okultysta i długoletni nałogowy morfinista, zajmie się swoim ulubionym drogiem, na myśl o którym mnie robi się wprost zimno — tak straszne rzeczy przeżyłem wtedy w Pe-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.