Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

tersburgu, gdy przez 4-ry godziny walczyłem ze śmiercią, wśród torsji i zamierania serca. Tak więc stanowczo odpieram zarzuty co do nałogowego używania wyżej wymienionych preparatów, przyznając się do sporadycznego używania peyotlu i meskaliny, pierwszego wyrobu dr. Rouhier, a drugiej fabrykacji wspaniałej firmy „Merck”. Również przeczę przy sposobności jakobym oddawał się homoseksualizmowi, do którego czuję wstręt najwyższy: jakobym żył płciowo z moją sjamską kotką, Schyzią, (Schizofrenją, Isottą, Sabiną, którą bardzo lubię, ale nic pozatem) i jakoby nierasowe zresztą kocięta z niej zrodzone, były do mnie podobne; jakobym miał stragan portretowy na Wystawie Poznańskiej i robił 10-ciominutowe portrety po 2 złote (czego te dranie nie wymyślą!); jakobym był blagierem i rzucał się na kobiety przy lada sposobności; jakobym uwodził mężów żonom, chodził we fraku (nigdy nie miałem fraka wogóle) na Giewont, pisał sztuki sceniczne dla kawału, nabierał i kpił i nie umiał rysować. Wszystko to są plotki wymyślone przez jakieś obskurne baby, kretynów, i idjotów, a nadewszystko przez draniów, chcących mi zaszkodzić. Odpieram te znane mi plotki i zgóry te wszystkie, które krążyć jeszcze o mnie w Zakopanem i jego przysiółkach będą. Szluss.
Jeszcze jedna rzecz: może kto pomyśleć, że piszę tę książkę dla autoreklamy. Otóż nie: będą tam opowiedziane rzeczy, które mi wcale zaszczytu nie przynoszą, a głównym celem jej jest uchronienie