pewnego czasu znajdujemy się na torach myślowych zupełnie odmiennych od zwykłego.
Bo cóż się właściwie z nami stało? Ba! Stało się coś zupełnie niesamowitego, coś co zdaje się pochodzić nieledwie z innego wymiaru; bo czyż zdoła kto w pełni przeniknąć całą wagę słów, które zaraz wypowiem, a których brzmienie jest conajmniej szalone:
Zło zniknęło......
Co takiego?!... No tak — poprostu! — zniknęło, podziało się gdzieś, czy przeniosło na inną płaszczyznę bytu, wsiąkło, zapadło się na samo dno otchłani Ahrymana, zdmuchnięte, zwiane i zwiewane w dalszym ciągu coraz bardziej, coraz dokładniej i absolutniej, byleby nie zostało ani jednego atomu przeklętego principium, w tej błogosławionej sferze, w której my się znajdujemy.
Zła niema już... i to pod żadną postacią — cierpienia rozmaitego rozmiaru i gatunku, strapienia, i obawy, złość ludzka i okrucieństwo świata, wrogość tysięcy elementów, jakie nas otaczają, wszystko to rozpłynęło się, stopniało jak cukier w ukropie, w ciepłej, miłej, przyjaznej atmoferze — i to tym razem bez żadnych przenośni, nawet każda cząstka powietrza, która nas otacza, jest naszym przyjacielem, powietrze faluje dokoła nas w ten sposób, aby nam zrobić przyjemność — (zresztą i sobie samemu także, atomy powietrza znajdują przecież rozkosz w samem zetknięciu z naszem ciałem).
Jesteśmy mili całemu światu, a świat sprawia nam radość samem swojem istnieniem.
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.