do częstych a długich „wypoczynków” w pozycji leżącej, podczas których morfinowe marzenia na temat wielkich rzeczy, (które się nigdy nie spełnią) zastępują nam znakomicie czynność istotną. Wypoczynki te, tem więcej są nam wskazane, że coraz bardziej prześladuje nas nieustająca senność — (dochodzi to w stadjach dalszych do tego, że narkoman usypia za każdą przerwą w rozmowie, lub też pozornie słuchając dalej tematu).
Niechęć do życia czynnego staje się jeszcze silniejsza pod wpływem ogólnego rozstroju i rozklekotania nerwowego, wraz z którem zjawia się niewiadomo skąd, rosnąca wciąż nieśmiałość, schizofreniczna trema w stosunku do ludzi i to trema gnębiąca te właśnie osoby, któreby się najmniej tego po sobie spodziewać mogły.
Jedynym czynem realnym, na który energji nie zabraknie, jest niewątpliwie ciągła pogoń za niezbędnym alkaloidem, którego zdobywanie w „odpowiednich” ilościach, z natury rzeczy niemożliwe na drodze normalnej, stanowi jeszcze jedną rozkosz żywota morfinomana.
Żywot ten zresztą mieć może tylko dwa rodzaje epilogu, w niedalekiej przyszłości. Albo katastrofa, jeśli osobnik dany miał dość wytrwałości w kierunku zrujnowania swego organizmu aż do stanu beznadziejnego; albo też jeśli resztka instynktu samozachowawczego wczas przemówi, perspektywa tak zwanej kuracji odzwyczajania. Kuracja taka bywa w ogromnej większości wypadków przeprowadzana
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.