Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

niejsza rzecz, jaką kiedykolwiek przeżyłem pod eterem i którą potem napróżno usiłowałem odnaleźć. Widziałem otaczające zboża, pagórek, słońce — ale nie ja to widziałem: jaźń znikła pozostała bezosobowa świadomość. W krótce potem stworzyłem bardzo konsekwentny logicznie system panteistyczny, gdzie ponad stanem idnywidualnej jaźni umieszczałem ponad osobowy świadomy byt.—
Odtąd eteryzowałem się coraz częściej. Maximum osiągnąłem jako uczeń 8-ej klasy. Lubiłem przechadzać się wieczorem po ponurych dzielnicach warszawskiego Powiśla z chustką pod nosem i flachą eteru w kieszeni. Eter nigdy nie dawał mi nawet śladów euforji: tylko dziwność i ponurość. W owych czasach byłem głęboko niespokojny i zrozpaczony (jak to często bywa we wczesnej młodości) i szukałem zapomnienia o sobie, o własnem nieszczęściu w nauce (studjowałem prawie bez przerwy) i w narkozie. Wytworzyła się we mnie jakby „seconde personnalité narcotique”. W normalnym stanie nasz czas układa się od czuwania do czuwania, wieczór zszywamy z rankiem, a senne marzenia — to niewyraźne marginalja; w owych czasach istniało dla mnie jeszcze drugie, ciągłe w sobie życie — pod narkozą, które od czasu do czasu dopominało się bezwzględnie o — dalszy ciąg. Podobnie kobieta „przyzwoita” nie myśli o życiu erotycznem, lub myśli z obrzydzeniem. Ale przecież od czasu do czasu wyżyć się musi. Jak? Wiedzą jej kochankowie. W zwykłym stanie pamiętałem (i pamiętam) tylko