się przyzwyczaili przez długą praktykę — wytwarzając widać jakieś antytoksyny. Ale jacyby byli, gdyby się myli, tego nie wie nikt.
Jestem wielkim przeciwnikiem rozwydrzenia sportowego, które się w ostatnich latach rozwinęło. Te „ambasadory“ polskie (szczególnie polskie wobec zacofania na innych punktach) zagranicą, te Ciumpały i Wyprztyki[1], które reprezentują tężyznę narodu i są czczone jak bogi jakie, to jest gruba i niezdrowa przesada. Nawet już nie zazdroszczę sportowi miejsca w gazetach codziennych, ani pism specjalnych, których nie mogła się doczekać nigdy nasza sztuka. Sztukę najwyraźniej djabli biorą i może naprawdę nie warto się już tak bardzo nią zajmować. Ale to ciągle zaprzątanie umysłów młodzieży tylko tem, że Jasiek Wątorek skoczył o 3 cm. wyżej niż Maciek Wąbała, jest objawem przykrym i mogącym na długich dystansach dać w wymiarze ogólnej kultury narodowej wyniki bardzo smutne. Tembardziej, że sport rekordowy musi mieć, jak i wzrost i siła ludzka, określone granice, których się nie przekroczy, choćby się nawet i pękło. Oczywiście muszą być specjaliści, którzy tylko rekordowemu sportowi poświęcać się
- ↑ Proszę mnie nie posądzać o jakiś fałszywy arystokratyzm, tylko że przeważnie jakoś takie dziwne nazwiska zdarzają się w sferach sportowych, bo oczywiście w warstwach nie zdegenerowanych jest więcej ludzi o tęgich mięśniach.