które początkowo wyrażają na różne sposoby metafizyczny niepokój, łagodząc zasłonami: konstrukcji i uporządkowania uczuć metafizycznych w kultach, konstrukcji form artystycznych w sztuce i systemów pojęciowych w filozofji okropność samotności indywiduum w bezsensownym Bycie, następnie, w związku z uspokojeniem społecznem, degenerują się i zanikają, w miarę zanikania samego niepokoju, do czego same się przyczyniły.
Jeszcze jedna kwestja: kiedyś Debora Vogel (dr. phil. i poetka) zarzuciła mi pewną niekonsekwencję w teorji historycznego rozwoju form artystycznych, w związku z mojem twierdzeniem, że uczucie metafizyczne, zdefinjowane wyżej, przeszedłszy punkt maksymalnego natężenia swego wyrazu, zaczyna w miarę uspołeczniania się ludzkości maleć, dążąc w granicy do zera. Dowodziłem tego na fakcie upadku religji, kończenia się filozofji w impasie negatywnego określenia granic poznania i rozwydrzenia nieprzekraczalnego form artystycznych. „Jakże więc zanik wyrażanej treści, jednej i tej samej w całej sztuce, t. j. poczucia jedności w wielości samej w sobie — spytała perfidnie Debora — pogodzić z rozwydrzeniem wyrazu”? Może nie dosłownie cytuję Jej słowa, ale coś takiego „rzekła”. Na to „odparłem” surowo: Zarzut niesłuszny. Dawniej ludzie byli duchowo zdrowsi, mniej przyspieszeni życiem. Siły duchowe indywidualne mniej więcej pozostają te same, a siła społeczna rośnie, wymagając coraz większego natężenia ze strony indywiduów, które nie mogą nadążyć stawianym
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.