Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

nie czynią niektórzy) w okolicznościach wyjątkowych: na wakacjach, w podróży, czy bezpośrednio po zakochaniu się, a nawet po zaręczeniu. Powrót do normalnej codzienności przypomni zaraz o niedawnym jeszcze nałogu i zmusi do usprawiedliwienia pierwszej niechęci do zwykłego życia, uczuciem braku okropnego, w swej zdradliwości pochłaniania najlepszych władz ducha, narkotyku. Najlepiej jest przestać palić w ciągu spełniania najbardziej zwykłych, codziennych zajęć. Można jeszcze conajwyżej uczynić to w sobotę, lub wilję jakiegoś święta (byle nie przed Bożem Narodzeniem, lub Wielką Nocą), aby jeden dzień mieć wolny dla przyzwyczajenia się do nowego stanu. Pod żadnym pozorem nie trzeba przez kilka dni przyjmować wieczornych zaproszeń. Śpiączka zaraz po kolacji i niemożność prowadzenia normalnych rozmówek towarzyskich (brrr — co za ohyda!) są bardzo dogodnemi pretekstami do „zapalenia sobie jednego”. „Jeden przecie nie zaszkodzi” — bąknie skwapliwie jakiś palacz, który jak wszyscy nałogowcy lubi widzieć kuzyna, sąsiada, czy przypadkowo spotkanego gościa, a nawet (a może właśnie właśnie — kto wie?) przyjaciela, w tym samym upadku, w którym on sam się znajduje. Stan bezpośrednio po przestaniu należy przeżyć w skupieniu, w towarzystwie najbliższych — (na dalszych nie ma się coprawda nawet ochoty) — bo stan ten (o ile się wreszcie za 3-cim, lub 4-tym razem przyrzeczenia dotrzyma) nigdy już nie wróci. A nadzwyczajny to jest okres — tak jakby się zażywało