Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

musi powiedzieć swoje: „nie będę palił(a), choćby tam (gdzie, gdzie?) nie wiem co”. I wytrzymać. Już pierwsze wytrzymanie daje odskocznię do następnego. A dobry Dajmonion nie daje długo czekać na nagrodę. Zjawia się ona w postaci rozkosznego poczucia wolności i swobody i tej „igriwosti umá”, błyskotliwości umysłu, o której mówi Stefan Glass i ja też za nim. Energja psycho-fizyczna wzrasta z minuty na minutę i fale jej mijają się z falami zdrowej senności i zdrowego ogłupienia i dzikiego apetytu. Żreć ile wlezie i spać, choćby co chwila — nic to. Dobra nasza — bonne la nôtre. Tylko nie zwalać całej poprawy na stan NP. i prócz wysiłku zasadniczego, tego z zaciśniętemi „zęboma”, podpuszczać ciągle ten zwykły wysiłek codzienny, który się robi normalnie, aby podołać zwykłym zajęciom i obowiązkom. Najgorszy jest ranek następnego dnia, po nocy w czasie, której śpi człowiek (ewentualnie „sprytne bydlę w surducie”) z siłą 40-stu susłów parowych. Nie chce się taki osobnik zbudzić z tą myślą, że rano nie czeka go rozkoszny pozornie „papirosik” ranny, naczczo, lub po tak zwanej „kawusi”. Uczucie pustki i nudy zdaje się być nie do przezwyciężenia. Poczucie nonsensu jest tak wielkie, że zapalenie tego „papirosika” wydaje się szczytem sensu wogóle, czemś bez czego świat jest nieznośnym chaosem, istnienie więzieniem, a życie, które podjąć trzeba jakimś smrodliwym ciężarem. Zerwać się, nie myśleć nic psia-krew, odwalić 8 ćwiczeń Müllera, choćby zęby pękały od zaciśnięcia, buch do tubu, metalowej misy,