Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

po pijanemu, ale eksperymentowałem ze wszystkiemi znanemi narkotykami i mimo, że stanów tych, jako takich, nie uznaję, w portretach, w tych właśnie stanach robionych, dokonałem na bardzo małą skalę rzeczy, którychbym jednak bez tego nigdy wykonać nie potrafił. Zaznaczę tylko, że nie uważam prac tych za skończone dzieła sztuki, ale za coś w swoim rodzaju zupełnie odrębnego. Portret jako taki jest psychologiczną zabawą przy pomocy artystycznych środków, ale nie dziełem sztuki — mógłby niem być oczywiście przy pewnych warunkach, jak i trzy jabłka na serwecie, czy walka byków. Ale dość o tem — nudne to jak cholera — ani sztuką, ani teorją nie myślę się więcej zajmować.
A więc któż nie zna dziwności pierwszych chwil poznania się z alkoholem. Nie będę wdawał się tu w analizę tych momentów, aby nie zachęcić kogo do ich zakosztowania. Wciągnięcie się w alkoholizm postępuje daleko szybciej, niż przyzwyczajenie się do nikotyny. Byłem pijakiem bardzo początkującym, ale wiem coś o tem. Alkohol działa potężniej niż nikotyna — dodaje tak zwanych „skrzydeł” myśli i uczuciom. Wszystko zdaje się łatwem i bliskiem, po najtrudniejsze rzeczy wydaje się, że trzeba tylko sięgnąć. Sięga się i nawet za pierwszym, drugim razem coś w tej ręce zostaje. Sięga się trzeci raz i czwarty — zostaje coraz mniej. Ale przyjemność łatwego sięgania jest wielka i tak się szybko człowiek „wysięga”, że potem nie zostaje mu nic, a sięganie trwa dalej i ogranicza się tylko do zamiarów. Alko-