wrażeniami i pozorami siły, nie zwracając uwagi na charakterystyczne ostrzegawcze objawy „glątwowe”, nie czując, że koło zacieśnia się i że bezmierne horyzonty, które pozornie otwiera trucizna, zwężają się w czarną, cuchnącą norę, w której czatuje obłęd i rozkład. A potem nagle przychodzi świadomość grozy położenia, kiedy przeważnie jest już zapóźno. I mamy te tysiące, czy miljony ludzi, którzy tylko „dożywają” życia do końca, nie wierząc w istocie w jego sens i sens własnej pracy i złudnych zamiarów poprawy. Społeczeństwo, w którem panuje ta psychoza tymczasowości, udzielająca się ludziom nawet nie zatrutym żadnemi jadami, nie ma przed sobą przyszłości. Wychowane w atmosferze takiej, nawet zdrowe osobniki przejmują się nią i stają się niezdolne do życia.
Trudno jest przestać pić zupełnie ludziom, używającym alkoholu stale, w małych dawkach, ale jeszcze trudniej tym tak zwanym „quartallsaüfer”, pijakom okresowym, na których co pewien czas nachodzi konieczna potrzeba zachlania się na śmierć — tak zwanego po rosyjsku „zapoja”. Jestem za przestawaniem gwałtownem, bezapelacyjnem. Wszelkie te stopniowe odzwyczajania się są tylko okłamywaniem siebie przez nieszczęśników, nie mających siły na bezwzględne postawienie kwestji. Łatwiej jest wykonać postanowienie takie alkoholikowi chronicznemu. Perjodyczny, powinien na czas ataku skumulować na początku walki wszystkie środki odżywcze (fosfity) i nawet lekko uspakajające (valerjana, bro-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.