Ta strona została uwierzytelniona.
straszliwszych zwątpień w samą esencję istnienia i najpiękniejszego, najwznioślejszego życia. Zdaleka tylko słyszymy w bezsilnej wściekłości piekielny chichot „białej wróżki“, szydzącej z nas i wabiącej nas do jeszcze dalszych orgji w jej piekielnem towarzystwie. Nie dać się temu — choćby za cenę porządnego otrucia bromem, czy innem ratowniczem świństwem w tym rodzaju, nie dać się i zapomnieć na zawsze — a nadewszystko nie dać się skusić na ten pierwszy raz. Zbyt drogo to można okupić.