Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nowe formy w malarstwie.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

wrażenie jednolitości. Takie a nie inne ujęcie formy powstaje u artysty w sposób naturalny w jego walce o środki artystyczne, o zupełną koordynację oka z ręką, w walce z wypełnianiem potencjalnej wizji wzrokowej, urzeczywistniającej się objektywnie.
Jednak, w dzisiejszych czasach, daje się zauważyć silny wpływ pierwiastków intelektualnych na powstawanie takiego a nie innnego ujmowania formy; można powiedzieć że w pewnych granicach tworzy się teorje tego ujmowania, zanim powstało ono naturalnie w czasie ogólnego artystycznego rozwoju. O ile dawniejsi artyści różnili się stosunkowo dość nieznacznie charakterem ujęcia formy, o tyle dziś różnice indywidualne ujawniają się przeważnie w tej sferze, wskutek wyczerpywania się zasadniczych nowości w zakresie kompozycji i harmonji barw. Jest to właśnie zjawisko „nienasycenia formą“, którego psychologję opiszemy dokładniej w części IV-tej.
Całość wszystkich wyliczonych poprzednio elementów, które nazwaliśmy ujęciem formy, składa się głównie na moment rozpoznania jednego artysty od drugiego, po za rozpoznaniem charakterystycznych cech kompozycji i harmonji barwnej.
Określenia charakteru pierwszego z dwóch ostatnich elementów szczególniej jest trudnem i wymaga stosunkowo głębszego wniknięcia w dzieła danego artysty. Mówimy na nieznany obraz z pewnem przybliżeniem: — to jest ten właśnie artysta, to jest Cézanne, a to Van Gogh; poznajemy ich po tem nieokreślonem na razie czemś, co ich zasadniczo różni od siebie, a co w bliższej analizie rozkłada się w większośći wypadków na wspomniane wyżej czynniki.
Dziś można się jednak grubo pomylić: każdy bowiem malarz, który doszedł już do pewnego własnego stylu, jest właśnie w elementach swojego ujęcia formy, do którego bardzo trudno dojść po raz pierwszy, najłatwiejszym do zimitowania. Mówimy: to jest Cézanne — i ze zdziwieniem czytamy zupełnie nieznane nam nazwisko na podpisie. To jakiś spryciarz tak genjalnie „robi“ Cézanne’a a czasem może i lepiej od niego samego. Stworzyć, nie wymyślić styl własny, jest rzeczą najrzadszą i w pewnym sensie najtrudniejszą. Imitować, a nawet poprawiać, można z daleko mniejszym trudem, no i oczywiście z daleko mniejszem zadowoleniem artystycznego sumienia, o ile je kto wogóle posiada.