odpowiednią chwilę. Ale zachowajcie to w dyskrecji. — Atanazy na chwilę doznał olśnienia. Wiec już jutro? Nagle cały świat zakręcił się w tańczącem świetle: poczuł się tak, jak wtedy, przed pojedynkiem. Ale zaraz zrozumiał, że dla niego to jeszcze trochę zawcześnie — nie był przygotowany — ślub, Hela, nierozwiązane problemy. Obaj z Łohoyskim niedobrze czuli się na ulicy z towarzyszem Tempe: jakby szli w towarzystwie bomby — lada nieostrożność i — chlust! Wszystko dobre było w teorji — praktyka przerażała ich. Nie mając żadnych pozytywnych antydotów w sobie, tracili grunt pod nogami — przepaść zdawała się odkrywać tu, na tym trotuarze, w bramach ponurych domów, w twarzach spotykanych ludzi. Tylko błękitne niebo w zenicie, przesłaniające się ciągnącemi mgiełkami, obojętne było i szczęśliwe — jakże zazdrościli mu jego beztroskiego, bezosobowego istnienia. Co robić z tym przeklętym Tempe?
Tempe: Dosyć prometejskich ludzi, tych, co z kagankami — obecnie z elektrycznemi latarkami — składają wizyty tłumowi w jego norach, a potem wracają do swoich codziennych wyżyn, raczej nizin ducha. Masy wezmą sobie wszystko same, bez pośrednictwa — zyskownego czasem — tych oświecicieli — i swoich ludzi puszczą w świat.
Łohoyski: Wy nic naprawdę nie wiecie, towarzyszu Tempe: Rosja cofa się — nikt na całym świecie nie bierze na serjo komunizmu.
Tempe: Ale też komunizm nie traktuje nikogo na serjo prócz siebie. A zresztą to tylko wstęp. Komunizm jest fazą przejściową, a wahania są konieczne — zależy to od punktu wyjścia. Pamiętajcie skąd wyszła Rosja. Centr sił, z którego wyszła ta wszechświatowa fala może nawet czasowo wygasnąć — ale fala ta poszła i zrobiła swoje. A zresztą gdzież są wasze koncepcje, stęchli demokraci? Wy mikroskopijni obser-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.