pów, które trudno określić ogólnie, jest zawsze symptomem niezdrowia odpowiednich sfer: dzisiejszy nadmiar logistyków w matematyce, perwersyjnych malarzy na tle końca tej może największej kiedyś sztuki, nadmiar artystów tego typu wogóle w epoce końca sztuki. Za tę nikomu niepotrzebną ilość — niedość, że są coraz bardziej obcy społeczeństwu, ale jeszcze jest ich za wiele — płaci ludzkość jakością tworów, które dalekie są od wielkości dzieł dawnych. No — może z matematyką jest trochę inaczej, ale też to dobieranie się do podstaw, nic dobrego nie wróży. Tak samo nadmiar takich pseudohamletów, jak ja, artystów bez formy, jest dowodem, że ta mdło-demokratyczna sfera, do której należę, jest na wymarciu. Zdemokratyzowanie hamletyzmu. Ale czy ten typ życiowy był wogóle kiedykolwiek wartością? Bohaterzy powieści stają się pod koniec albo: a) manekinami bez życia, albo b) artystami, kiedy już nic z nich wydusić pozytywnego nie można, albo c) w najlepszym razie rewolucjonistami i to nieokreślonego gatunku“, — tak gorzko myślał Atanazy, gdy o dwa pokoje od niego, Zosia, ta ukochana jeszcze przed paroma miesiącami Zosia, męczyła się w strasznych torsjach, o które przyprawiał ją, ukochany przez nią zawczasu, embrjon przyszłego degenerata. Ileż podobnych kombinacji było naokoło?! A wszędzie również naokoło czekały zdrowe chamskie (tak z dumą mówił Tempe) siły, aby dorwać się do życia, swego własnego, tego, które dla niektórych było końcem „wszystkiego“: religji, filozofji, sztuki... „Tfu, do djabła z tem paskudztwem, z tą przeklętą trójcą umarłych wartości! To my zawalamy im niepotrzebnie drogę. I ten naiwny Wyprztyk, myśli, że kościół, (nawet jakikolwiek) obejmie kiedyś ster świata! Szalone złudy à la Krasiński w „Nieboskiej“. Naodwrót: murzyn spełnił swoją rolę i może odejść. I gdzie w tem jest dziwność bytu? Wszystko się samo określiło, wyjaśniło, ograniczyło, wygładziło — jest tylko społeczeństwo, bez
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.