Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

przypadek odwrotny, ujemny dla wszystkich — nietylko dla kogoś jednego. Rozwój społeczny działa przeciw najistotniejszym prawom bytu — jest ich jedynem zaprzeczeniem, tak jak myśl, którą wytworzył. Na małym kawałku wszystko sobie przeczy — ale i to jest włączone w ogólną konieczność. Cudowna rzecz. Jedynem bóstwem, prawdziwem bóstwem, takiem na jakie dziś zasługujemy, jest społeczeństwo…“ Myśli te urwały się w nowej fali ekstazy: zachwytu nad jasnością tego światopoglądu, który wcale tak jasnym znowu nie był. Chociaż kto wie — gdyby jeszcze nad tem pomyśleć. Ale to było niemożliwe: Ktoś mówił: — …z bydłaśmy wyszli i w bydło się obrócimy. I cały wzrost indywiduum był tylko etapem rozwoju społecznego, aby ich siła, indywiduów, rozpuściwszy się w masie, doprowadziła tę masę do możności samoorganizacji. Każdy nowy wielki człowiek, gnębiący niższych od siebie, był tylko ofiarą tych gnębionych na rzecz przyszłych pokoleń: dawał siłę masie i utrudniał przyjście następnego. Zdezorganizowana, raczej amorficzna od początku, banda prymitywu społecznego u najniższych dzikusów i w kulturach, o ile można je tak nazwać: przed-egipskich i przed-babylońskich i pra-chińskich, wyłoniła indywiduum, poddała mu się, aby po wiekach, strawiwszy je i nakarmiwszy się niem, stać się szczęśliwą w zupełnej antyindywidualnej, mechanicznej organizacji — czyli dojść odwrotną drogą do stanu pierwotnego. — Tak mówił z kąta „natchniony“ Chwazdrygiel. I Atanazy nie wiedział już, czy jego ostatnie myśli były podświadomem słuchaniem słów tamtego, czy jego własnym wynalazkiem. W każdym razie dwa szeregi spotkały się — może jeden z nich był urojony? Ale co można wiedzieć o tem co się naprawdę dzieje w towarzystwie pod działaniem koko? — Zresztą ja się skończyłem w tych dniach. Przewroty społeczne dają cza-