Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzę, że zażywałeś jakieś świństwa: masz zupełnie niesamowite źrenice. —
— Nie zażywałem — to twórczość — odpowiedział takim tonem, że Hela zmarszczyła brwi i odwróciła głowę. Jako objekt dla celów małżeńsko-pokutnych Azio dobrym być mógł jedynie w stanie zupełnej potulności, zakończonej codziennie bezprzytomnym gwałtem, który ostatecznie, gdyby nie jej poczucie chrześcijańskiego obowiązku żony, każdorazowo z łatwością odeprzećby mogła, przy pomocy systemu czysto intelektualnych „speszeń“. Połączenie intensywności erotycznych przeżyć ze spełnianiem tego obowiązku, było ostatnim życiowym tworem Heli, z którego w cichości była bardzo dumna. Zgłębiwszy oczy męża poczuła, że coś się zmieniło. Czyżby nawet ten biedny Prepudrech zdolnym mógł być do jakichś głębszych transformacji? — Zaczynam zajmować się muzyką na serjo — mówił dalej książę, z odcieniem pewnej, nie zaobserwowanej jeszcze nigdy dotąd, wyższości. — Oto wszystko. Mam dosyć tego bezczynnego życia. Ziezio Smorski przepowiada mi świetną przyszłość, o ile nie zanadto wiele się nauczę. Pewne podstawy trzeba jednak mieć: tyle, co nauki kaligrafji i ortografji, aby móc pisać poezje. Za parę tygodni będę mógł już zapisywać to, co dotąd tylko grałem i zapominałem natychmiast po zagraniu. Jako środek pomocniczy kupuję sobie maszynę do zapisywania improwizacji: kramerograf — już wypisałem z Berlina. — Zadzwonił. Wszedł lokaj. — Piotrze: zanieś to zaraz na pocztę: ekspres. —
Hela patrzyła na niego z wzrastającem zdumieniem i nieukrywanem niezadowoleniem. Ofiara wymykała się, katolicka równowaga domu była zachwiana i to nie z jej strony. Powiało na nią jakiemś obcem jej znudzeniem: była, jak nazywają to słusznie francuzi: „contrariée“. Postanowiła „speszyć“ męża na innym punkcie, znając już teraz dobrze jego tchórzostwo. Podziwiała