pieczna“, pomyślał. — A teraz nie przeszkadzaj mi — powiedział głośno sztucznie ważnym tonem. — Mam świetny pomysł na mały prelud. Do widzenia — i odwrócił się do pianina. Hela skręciła się cała w bezsilnej pasji. Chwilkę stała jeszcze, podczas kiedy książę brząkał swoją biedną muzyczną bzdurę, poczem wolno odwróciła się, niosąc jakby samą siebie ostrożnie, niby niebezpieczną bombę i cicho wyszła, mruknąwszy pod nosem słowo: „dureń“. Ten akt woli drogo kosztował Prepudrecha. Szybko poniechał brząkania, a wszystkie dawne uczucia dla żony, rzuciły się na niego, jak rozjuszone charty na zająca. Ale zdławił łzy i po chwili pisał już bezczelne, bezecne i beznadziejne dysonanse w zupełnie nieortograficzy sposób. A to co u djabła? Nagle znowu weszła Hela. Wyraz jej twarzy był łagodny, a krwawe, okrutne, pełne usta jej „zdobił“ pobłażliwy uśmiech. Prepudrech patrzył na nią zdumiony, nie wstając od instrumentu.
— Przepraszam cię, Aziu, że ci przeszkadzam. Chciałam tylko powiedzieć, że pojutrze jedziemy w góry. Nie chcę być tu podczas drugiego przewrotu. Zdaleka mniej będę niespokojna o papę. Przygotuj się i namów Atanazego. Ja też namówię Zosię. Ona koniecznie potrzebuje zmiany. Zdecydowałam się zaprosić ich do siebie. Z pieniędzmi jest u nich trochę niewyraźnie na tle obecnych komplikacji. Zosia zgodzi się napewno, ale ten ambitny improduktyw może robić jakieś wstręty. Namów go od siebie. A do tego nawet sam papa żąda stanowczo, żebym nie była tu w czasie tej awantury. Twierdzi, że toby krępowało jego inwencję. Te dwa dni przed wyjazdem muszę przeżyć w skupieniu. Do widzenia pojutrze w nocy. Każ przygotować wagon. — Pogładziła go po głowie i wyszła. Prepudrech chciał się zerwać i paść jej do nóg, ale nie mógł się ruszyć, jak sparaliżowany. Imię Atanazego, wymówione przez jej usta, zapiekło go jak kwas siarczany w oku, (dopóki sam
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/262
Ta strona została uwierzytelniona.