o nim do niej mówił, było to nic). Fala potwornej miłości razem z już na pożądanie przetransformowaną zazdrością zalała jego umęczone kokainą serce. „Łzy ciekły po jego zielonkawo-bronzowej, arystokratycznej twarzy zakokainowanego persa, gdy tłumiąc okrutne drgawki swoich książęcych wewnętrznych organów, zabrał się znowu do pisania, połączonego z okrutnem brząkaniem“, tak nieomal pomyślał o sobie. Wszystko to ujął w formę muzyki i bezsensowne preludjum, zdobywszy drugi temat w cis-moll, którego mu brakowało, nabierać zaczęło nieuchwytnego polotu młodzieńczych utworów Szymanowskiego, którego Ziezio był jedynym godnym uczniem. Takim alembikiem szło natchnienie Azalina Prepudrech. „Muszę mieć maskę, inaczej zginąłem. Kocham ją jeszcze, psia-krew kocham“, mruczał, przemieniając to jednocześnie na wcale ładny temacik o zmięszanym rytmie nieregularnych synkop. „Takto stany uczuciowe stają się tylko dynamicznem napięciem i indywidualnem zabarwieniem kompleksów dźwiękowych, przetwarzając się na wartości czysto formalne, o ile nie chce się uczynić z muzyki, właśnie programowo, ilustracji wewnętrznych życiowych perypetji“, przypomniało mu się, zdanie genjalnego Ziezia. Zabrał się do ujęcia tego tematu w oprawę harmonji dzikiej, a perwersyjnej, bo ta, która sama „wyszła“ mu z pod palców, nie nasyciła jego ambicji. W szalonym, jak na jego bezmyślny dotąd łebek, intelektualnym trudzie zatopił resztki żalu i zamknął się, jak w zbroi, w fali wytworzonych przez siebie sztucznie konstrukcji dźwiękowych.
Hela szła do swoich pokoi krokiem pantery, gwiżdżąc zasłyszany poprzednio pod drzwiami pierwszy motyw preludjum. Jednem przekręceniem maniwelki od głównego transformatora uczuć zdobyła dwie rzeczy: demoniczną postawę nowego typu wobec męża i chrześcijańskie zadowolenie z siebie, z powodu niepodda-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/263
Ta strona została uwierzytelniona.