Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

klęcia, wyrastają zupełnie nieznane problemy: specjalnego poczucia własności, honoru, specjalnej zupełnie zazdrości, domu i tego, co jest domowi obcem i wrogiem, zdrady i niewoli — wszystko to w innym, niepojętym w swej inności, wymiarze. Zosia, jako urodzona niewolnica poddała się temu nowemu układowi zupełnie i nie widziała już szczęścia poza Atanazym i domem, do którego, jako jeden ze sprzętów i on należał. Antanazy, mimo całego przywiązania do Zosi, czuł się trochę w tem wszystkiem, jak w wygodnie urządzonem więzieniu. Wycieczka w zakazany kraj narkotyków i wstrętnej mu do głębi inwersji, mimo reakcji znowu w kierunku domu i Zosi, powiększyła w nim jeszcze to poczucie beznadziejnego uwięzienia. Ale w tym stanie, w jakim obudził się po owej okropnej nocy, uczucie to miało nawet posmak przyjemny: bezpieczeństwa i swojskości. Zaszył się w swoją norę, jak zaszczute zwierzę. Rozkosznie wkręcał się ze specyficznem domowem zadowoleniem w psychiczne zakamarki, wyłapując w nich resztki „Wielkiej Miłości“ i chłonąc je z niezdrowym apetytem, a jednocześnie powoli przesuwał się na „tamtą“ pochyłość, którą symbolizowała Hela, jedyne wcielenie istotnego zniszczenia. Zosia, złudzona temi objawami, biorąc je za ostateczne nawrócenie się męża na wiarę w bóstwa domowe, poddała się swoim uczuciom ostatecznie. Zakochała się w Atanazym definitywnie, bezwyjściowo. To, co dla niego było tylko wahnięciem się na prawo, po silnem wytrąceniu z równowagi w lewo, dla niej było najistotniejszym celem jej życia. Szczególniej na tle zbliżającej się 2-giej rewolucji, stan ten był dla obojga przyjemnym. Pragnienie dziwności i niezwykłości zadowalniał w Atanazym wiszący nad głowami wszystkich przewrót. Ale poco zbliska to oglądać — na to żeby dostać kulą w łeb od „rodaka“ bez żadnego widocznego powodu? Wobec tej perspektywy Atanazy przyjął bez oporu zaproszenie