Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/288

Ta strona została uwierzytelniona.

rzędu od fizykalnej przyczynowości?“ (Ideja osobowego Boga mignęła na dnie tych rozmyślań, ale niewyraźnie). „Może nawet tego rodzaju rzeczy wyznaczają też bieg myśli w sferach pozornie niezależnych od tych kontyngencji, w matematyce i logice. Tak twierdzi Spengler, ale chyba to nie może być prawdą.“ Poczucie przypadkowości i niemożność nasycenia się koniecznością stawały się stanem codziennym, a symbolem rzeczywistym tego stanu zaczynała być nieodwołalnie Zosia, podczas gdy Hela przechodziła w sferę absolutnych konieczności, nieomal w rejon idealnego bytu pojęć, przyczem zamaskowana namiętność do niej coraz trudniej dawała się utrzymać w granicach wymuszonej podświadomości. „Ale czy można twierdzić coś o „przypadku indywidualnego istnienia“? To nam się tylko wydaje, że, mówiąc o sobie samych „ja“, moglibyśmy być zupełnie innymi stworami, że to „ja“, związane z innem ciałem, w innym narodzie, na innej planecie byłoby identyczne ze sobą. Przedewszystkiem niema ciała i duszy tylko jedność osobowości czasowo–przestrzennej; z tej dwoistości jednej formy istnienia i z wielości indywiduów wynikają te złudzenia ograniczonego Istnienia Poszczególnego. Raz tylko na całą wieczność jest ono wytworzone jako to właśnie, a nie inne: powoli, powstaje z całej masy narastających istnień poszczególnych częściowych, pozbawionych swobody: komórek, organizujących się dla wspólnego celu. Złożoność nieskończona istnień, które zawsze z innych istnień składać się muszą, tajemnica aktualnej Nieskończoności w małości i w wielkości, w związku z Istnieniem, a nie Teorją Mnogości, graniczne pojęcia: istnienia poszczególnego nieskończenie małego, a z drugiej strony pojęcie już nie jednego istnienia — (toby implikowało jedność, w granicy równą Nicości Absolutnej) — tylko nieskończenie wielkiej organizacji takich istnień-indywiduów — jaką jest naprzykład roślina. A bez przyjęcia tej orga-