cych się od Nieczuja z Sanoka) rycerz w zbroi bez głowy, ukazał się jej w pół-śnie w wagonie. Nieprzyjemny nastrój pozostał w towarzystwie po tych wszystkich opowiadańkach. Jedyną rzeczą, której bała się naprawdę Hela, były duchy. Na myśl o rycerzu, który, nie mając głowy, orjentował się mimo to w przestrzeni, robiło się jej wprost niedobrze. Zasia posmutniała jeszcze więcej po wyjściu matki i już miała iść spać, kiedy wielkie, różowe, adjamalinowe (co to jest?) zwierciadło w kącie salonu, pękło wysadzone z trzaskiem. Było ciemnawo: Ziezio miał właśnie improwizować. Jednocześnie ktoś (zdaje się, że Prepudrech) zawołał: — „A, a, a! o, tam, tam“.
— Widziałem rycerza bez głowy — powiedział Ziezio Smorski przy fortepianie.
— W którem miejscu? — spytał Atanazy głosem zupełnie zmienionym, jak z beczki.
— W tym rogu, na tle tego dywanu. Był pochylony i odwrócony do mnie tyłem. —
— A więc widzieliśmy tę samą rzecz tylko z innej strony. Ja w lustrze widziałem go z przodu, pochylonego ku mnie czarną jamą pustej szyi. —
— Zbiorowa halucynacja. Proszę milczeć w tej chwili! Ja też coś widziałem. Graj, Zieziu! — Krzyknął ostro Chwazdrygiel. Ziezio zaczął grać i zaświatowy nastrój przeszedł. Ale Hela stała się ponura i nie rozchmurzyła się już do końca. Nie widziała nic, ale ta wspólna halucynacja czterech mężczyzn na tle poprzednich opowiadań zrobiła na niej piekielnie nieprzyjemne wrażenie. Czuła się winna narażenia życia Atanazego, ale wiedziała, że jeżeli chwila obecna ma jakiś urok, to przez ten mimowoli prawie zaaranżowany przez nią sąd boży. Ale gdzie był sam Bóg? Jakże śmiesznie zmalało całe jej nawrócenie wobec miłości i nowego, żydowskiego wymiaru buddyzmu. Tak — żydowski buddyzm zaczynał tworzyć się na samem
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/305
Ta strona została uwierzytelniona.